poniedziałek, 25 stycznia 2016

Anielica Annika z sercem na dłoni

Witam Was serdecznie w to deszczowe przedpołudnie. Ciągle siedzimy z Łucją w domu. Kaszel nie przechodzi, choć na szczęście już nie dostaje antybiotyków. Mam nadzieję, że przepisane przez naszą lekarkę inhalacje pomogą skutecznie pozbyć się tych uciążliwych dolegliwości. 
Tymczasem chciałam Wam dziś pokazać kolejnego anioła w mojej kolekcji. Całe szczęście tym razem to nie anioł malowany, a uszyty z wykroju Tildy. Jeszcze siedzi spokojnie w domu, ale w najbliższym czasie poleci za naszą zachodnią granicę do pewnej przesympatycznej Pani, która jest znajomą mojego Męża. Od dwóch lat pamięta zawsze o naszej Łucji w dniu urodzin i na święta. Chciałam się jej jakoś odwdzięczyć. Aniołek został nazwany Annika. Uszyłam ją praktycznie w całości z materiałów z odzysku. Nawet włosy są z wełny pozyskanej ze sprutego swetra. Jeno wstążeczka i gwiazdkowy guzik, a także wypełnienie w postaci mięciutkiej watolinki, są nowe. Mam nadzieję, że Jannet będzie się podobał nasz mały prezent na szczęście. 




Na liście "do uczycia" było jeszcze serduszko dla Holly, które poleciało do niej jako część spóźnionego prezentu gwiazdkowego. Przy jego wykonaniu użyłam jedną z drewnianych, domkowych przywieszek, jakie dostałam od Mamy. 



A jak już byłam w szyciowym transie, to powstał jeszcze pokrowiec na taboret. Teraz tekstylia w kuchni są ujednolicone - pokrowiec i zasłonka pasują do siebie idealnie. Na wiosnę muszę pomyśleć o nowym zestawie, bo co by o tym nie mówić, to jest jednak trochę zimowy. Póki co jednak jeszcze mamy resztki śniegu za oknem i oblodzone chodniki, więc wszystko się zgadza :)


Pozdrawiamy Was z Łucją cieplutko i życzymy dużo słoneczka!

6 komentarzy:

  1. Świetny aniołek :) Dużo zdrówka Wam życzę. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Annika jest świetna. Jestem przekonana, że nowa właścicielka będzie zachwycona! To wspaniały prezent, zresztą tak jak serduszko, ja w swoim nadal jestem zakochana.

    Co do taboretowego pokrowca, to przyznaję, że bardzo mi się podoba, super materiał i pomysł też ekstra, ja niestety nie potrafię takiego uszyć, może dlatego nie mam taboretów :)))

    Łucji życzę dużo zdrówka a Tobie kolejnych tak wspaniałych pomysłów!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna laleczka i ma piękne lokowane włosy
    zdrówka dla Was obu! (aczkolwiek pogoda nie pomaga)

    OdpowiedzUsuń
  4. aniołek bardzo sympatyczny, a pokrowiec na taboret rewelacja, pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. O! Moje serduszko :-)Wisi sobie na komódce i cieszy oko. Anioł to grubsza robota. Pięknie Ci wyszedł. Podziwiam takie szyjątka, bo dla mnie to magia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Urocza! Masz talent :)
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)