środa, 30 października 2013

Merry… autumn?


Na początek, w imieniu swoim i Męża, bardzo serdecznie dziękuję Wam za wszystkie życzenia z okazji jego urodzin! Jesteście kochane!!! Dziękujemy z całego serducha! 

Tymczasem jeszcze nie ma listopada, a tu już pojawiają się wszędzie bożonarodzeniowe ozdoby... No cóż, takie prawa rynku i marketingu :D Ja, ze względu na to, że tym razem pracować mogę tylko wieczorami, także zaczęłam wcześnie. Na pierwszy ogień poszły wieńce oraz mały, "testowy" renifer, dziś tylko w ramach dekoracji (brakuje mu spodni).






Bazą do wianków jest druciane kółko owinięte gazetami. W pierwszym wykorzystałam materiał zakupiony okazyjnie w Kauflandzie za bodaj złotówkę, liście laurowe oraz orzechy laskowe. Drugi, przy którym nakleiłam się trochę, to zlepek orzechów włoskich i laskowych, mchu, liści laurowych i brzozowej kory. Muszę go popoprawiać, bo gdzieniegdzie prześwituje gazeta... W planach mam jeszcze kilka podobnych wianków, renifery (na bazie krowy :D), choineczki i oczywiście dekupażowe bombki. Eh! Ale będzie pracy i radości tworzenia!
Na koniec chciałam Wam pokazać, jaki cudny prezent zrobiła nam nad Kaliszem natura dwa dni temu:



Buziaki Wam ślę wirtualne!

niedziela, 27 października 2013

Między imprezą i... imprezą :)


Miało być wczoraj, na szybko, w przelocie wręcz między kuchnią i... kuchnią. Pichciłam i sprzątałam od samego rana, bo mój Michał miał 30 urodziny i szykowała się dwudniowa impreza. Niestety nie zdążyłam i dziś jest na spokojnie. Jeszcze, bo niedługo muszę zacząć przygotowywać drugą część imprezy. Właśnie z okazji przyjęcia post będzie dziś kulinarny. Przepisy znalazłam buszując w Internecie. Pierwszy jest na zapiekankę (znaleziony dość dawno temu na Interii).


Potrzebne są: makaron, jaki kto lubi, brokuł, pomidory, mleko, dwa żółtka, żółty ser i przyprawy (w tym dużo czosnku). Makaron i brokuł gotujemy, pomidora parzymy i obieramy ze skórki. Wszystko buch! do naczynia  żaroodpornego, mieszu-mieszu, zalewamy mlekiem rozrobionym z żółtkami i przyprawami i posypujemy startym serem. Zapiekamy jakieś 20-30 min. Gotowe!

Następną potrawę przygotowałam w oparciu o przepis, jaki znalazłam na portalu zszywka.pl. Jeśli jeszcze tam nie byłyście, to zajrzyjcie koniecznie. Ja aż musiałam sobie w zeszyciku pozapisywać, tyle tam inspiracji! 




Ale wracając do przepisu, to potrzebne będą: chlebek (nie za duży), masełko czosnkowe (to mój dodatek), pomidor, szczypiorek, kabanos (to też mój wymysł) i żółty ser. Chlebek kroimy w kostkę, ale nie do końca, żeby wszystko sie trzymało razem. Powstałe... hm... "szczeliny" smarujemy masełkiem czosnkowym, upychamy w nich pomidory i kabanosa, posypujemy szczypiorkiem i żółtym serem. Zapiekamy. Rewelacyjny pomysł na kolację!

A tymczasem dziś w menu schab ze śliwką, karkówka w marynacie z coca-coli, sałatki, zapiekanka z serem feta, deski serów i wędlin... Dobrze, że większość czeka w lodówce od wczoraj :D Tymczasem pochwalę się Wam dekoracją stołu:




 A jako, że menu takie obfite, to na deser zaserwuję Wam moją ostatnią, niegrzeczną koszulkę.


Powstała w podobny sposób, jak ta tutaj. Tym razem pocięte paseczki zaplotłam, a napis z przodu, no same widzicie... Taki sam miała na t-shircie Lisabeth Salander w Dziewczynie z tatuażem. Co prawda nie wiem, czy wyjdę gdziekolwiek w tym ciuszku (ha, pewnie na spacer z Luckiem :D), ale bardzo, bardzo chciałam taką właśnie koszulkę mieć.
Dobra, uciekam już poratować się kolejną kawą, a potem na spacer z Łucją łapać promienie słońca. Trzymajcie się cieplutko! Do zobaczenia wkrótce!

czwartek, 24 października 2013

Zaległości różne

W wielkim skrócie chciałam Wam dziś pokazać, co się u mnie ostatnio działo. Niestety „ostatnio” obejmuje bardzo długi okres czasu. Nie wiem, dlaczego tak Was zaniedbałam… Przepraszam jednak z całego serca i obiecuję poprawę. Tym bardziej, że wielkimi krokami zbliżają się święta i powolutku zaczynam tworzyć bożonarodzeniowe dekoracje, którymi będę się tu chwalić. Tymczasem jednak uraczę Was sporą ilością zdjęć.
Na pierwszy ogień idzie szkolenie w Toruniu – owocne zarówno pod względem merytorycznym, jak i towarzyskim. Było mi tak miło, że mogłam się spotkać z przyjaciółmi po długim czasie! Czułam się, jakbym wracała do domu.







Jako, że jesień w pełni i to ta najpiękniejsza, złota, wybraliśmy się z Michałem na grzyby. Łucja trafiła pod opiekę Babci, a my pół dnia biegaliśmy po lasach. W rezultacie nazbieraliśmy koszyk piękności. Nie omieszkałam także przytaszczyć zapasów mchu i kory brzozowej, którą już wykorzystałam…







Zrobiłam też kilka rzeczy, między innymi pudełeczko na spinki dla Łucji, czy – na wyraźną prośbę Szwagra -  pudełko na papierosy (JESTEM ABSOLUTNĄ PRZECIWNICZKĄ PALENIA!).


PALENIE SZKODZI ZDROWIU! 

PALENIE POWODUJE RAKA PŁUC I CHOROBY SERCA

Wydziergałam też od dawna odkładane żołędzie i ozdobiłam nimi słoik z ciasteczkami Łucji.



Dobrze, już dobrze! Kolejna porcja moich poczynań poczeka do następnego razu. Mam w zanadrzu dwa przepisy na pyszne dania oraz nową koszulkę :D Zatem do szybkiego zobaczenia!


czwartek, 17 października 2013

Fajne donice


Witajcie Kochani!
Mąż mojej Koleżanki założył właśnie sklep internetowy z doniczkami, a ja chciałam pomóc w jego promocji. Same wiecie, jak to mówią, reklama dźwignią handlu :D. Sklep nazywa się nie inaczej, jak Fajne Donice (fajnedonice.pl).



Byłam, zobaczyłam i stwierdziłam, że wiele z Was może znaleźć tam coś dla siebie. Ja osobiście jakoś za kwiatami nie przepadam, w sensie one nie przepadają za mną, ale przecież nie każdy ma do roślinek dwie lewe ręce. Bo ja to taki flower-killer jestem... W każdym razie doniczek w tym sklepie bez liku i nawet w fajnych cenach. Mnie na przykład zachwyciły białe z napisami, albo z szarej gliny. 

fot. fajnedonice.pl

fot. fajnedonice.pl

Oto, co na temat swojej oferty pisze Właściciel sklepu: "Kto nie lubi otaczać się zielenią? Piękne kwiaty na parapetach i również estetyczne donice to marzenie niejednego i niejednej z nas. My pomagamy je spełnić, oferując bogaty wybór interesujących doniczek i osłonek, w których rośliny naszych klientów będą prezentowały się naprawdę zjawiskowo. Oferowane przez nas doniczki są trwałe i cieszą oko ciekawym wyglądem. Mamy szeroki wybór kolorów i wzorów, umożliwiający podkreślenie charakteru mieszkania i stylu wnętrza. Znajdzie się coś zarówno do futurystycznych pomieszczeń, jak i przytulnych pokoików. Dostępne są także donice na małe i duże kwiaty oraz na storczyki. Rośliny naszych klientów z pewnością będą się w nich dobrze czuły." (źródło: fajnedonice.pl)

fot. fajnedonice.pl

fot. fajnedonice.pl

W wolnej zapraszam do zapoznania się z ofertą sklepu. Może znajdziecie tam dla siebie jakąś... fajną donicę :D

piątek, 4 października 2013

Szydełkowe refleksje

Coś nie mogę się ostatnio zebrać do pisania. Mam trochę zaległości do pokazania, a tu doba taka konserwatywna i nie chce się poszerzyć, choć o godzinkę. Po pracy to wiecie - obiad, sprzątanie jakieś małe i Lucek. No bo jak tu usiąść do komputera, kiedy mały rozbójnik uparcie szarżuje pod stół, między krzesła, na meble, do kuchni lub w pogoni za psim ogonem... Z resztą mam wyrzuty sumienia za każdym razem, kiedy robię coś, co mogę odłożyć na wieczór, kiedy Łucja będzie spała. Dlatego najczęściej robię pięćdziesiąt rzeczy jednocześnie. No bo przecież trzeba jeszcze pogadać z Mamą albo dać upust twórczej pasji. Książki czytam w drodze do i z pracy. Staram się wykorzystać każdy moment. Panta rhei, carpe diem... Ostatnio przytłacza mnie poczucie, że nie zdąrzę, nie zrobię wszystkiego, co bym chciała, że jestem małym pyłkiem we wszechświecie i wystarczy chwila, by już mnie nie było. W obliczu tego wszystkiego szkoda czasu na sen. Trzeba działać, trzeba kochać! Bo przecież "kochamy wciąż za późno i stale za mało"...

 Rzeczy, które dzis Wam pokazuję powstały już dość dawno, ale właśnie w niedoczasie. Zarówno kocyk, jak i pokrowiec na chusteczki zrobiłam, karmiąc jednoczesnie Łucję. Eh, gdzie te czasy, kiedy sobie spokojnie leżała na podusi, jadła mleczko i spała...  






Kocyk służy cały czas. Jako, że jest podszyty polarkiem, na prawdę fajnie utrzymuje ciepło.




Osiołek na pokrowcu powstał w oparciu o... zebrę z sukienki Łucji :D Teraz, kiedy chusteczki muszą być non stop pod ręką, ważne, żeby jakoś wyglądały. Podobają mi się drewniane pudełka, bielone, albo ozdobione dekupażem, ale zaleta szydełkowego wdzianka jest zasadnicza - Lucek sobie nim krzywdy nie zrobi.

Ostatnio wróciłam do szydełka, więc wkrótce możecie spodziewać się kolejnych wełnianych wytworków na moim blogu.

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i ciepło i życzę miłego weekendu!