Były święta, były i prezenty. Całe mnóstwo prezentów! Dziś chciałam się Wam pochwalić tymi, które dostaliśmy od dziewczyn z blogosfery, dwóch Ań i Agnieszki. Ale po kolei. Przed świętami dotarła do mnie paczuszka od Ani z mój dom - moja przystań. Brak mi słów na piękności, jakie zobaczyłam - magnesy na lodówkę w moimi kochanymi rogaczami, blaszki z numerkami i takie specjalne dla Łucji, gipsowa gwiazdka, która od razu zawisła na choince, serduszka, czy świeczniki z gwiazdkami. Te ostatnie Łucja notorycznie wykorzystuje do zabawy i każe nam z nich pić soczek malinowy (czerwone świeczuszki w środku). Pewnie to zasługa tego samego dnia urodzin, sama nie wiem, może jakieś niewyjaśnione porozumienie dusz, bo Ania zawsze trafia ze wszystkim w mój gust, wszystko mnie zachwyca! A potem gdzie nie spojrzę w mieszkaniu, tam leży, stoi lub wisi coś od Ani. Kiedyś chyba poświęcę temu osobny post. Aniu, dziękuję Ci z całego serca!
Następna paczuszka przyszła do nas od Ani z Wrzosowiska. Ania z rękodzieła różnorakiego przerzuciła się na szycie historycznych strojów i rekonstrukcję historyczną, już nie tylko średniowieczną, ale i bliższych nam epok. Zajrzyjcie do niej, najlepiej od razu na profil na fb. Zobaczycie, co oznacza prawdziwa pasja! Ale teraz już prezenty: kilka serwetek, bałwanek wełniany, aniołki i zawieszki na choinkę, cudna bombka, drewniane serce i księżyc, lampionik... O czymś zapomniałam? Dla samej Łucji były też: różowe maleńkie wiadereczko, komplet przecudownych kredek i naklejki na ścianę z wróżkami. Wszystko rozlokowane po domu zaraz niemal po rozpakowaniu paczki - tuż przed świątecznym wyjazdem. Aniu, jesteś wspaniała i sprawiłaś nam ogromną radość, dziękujemy!
Last but not least - paczka od Agnieszki. Pisałam Wam o tej wyjątkowej dziewczynie szyjącej lalki, które można zobaczyć TU. Poznałyśmy się będąc z naszymi dzieciaczkami latem w szpitalu. Aga ma dwójkę wspaniałych dzieci, Zosię i Piotrusia. Widziałam się z nimi tydzień, ba! pięć dni, a muszę Wam powiedzieć, że teraz, po pół roku od tamtego czasu, bardzo mi ich brakuje. Od Agi przejęłam kilka metod wychowawczych ("czerwone" i "liczę do trzech" - Aga będzie wiedziała o co chodzi :), niesamowicie skuteczne!), które bardzo mi pomagają okiełznać naszego urwisa. Ale wracając do prezentów - od Agnieszki dostałyśmy z Łucją wymarzone prezenty - Lucek piękną laleczkę, która dostała imię Justynka (Luckowa "Ustynka" na cześć cioci z przedszkola). Traf chciał, że Łucja ma nawet podobne ciuszki, fryzura (jeśli nie ogarnę włosów Lucka) różni się jedynie kolorem... No bliźniaczki jak się patrzy! Ja za to ucieszyłam się chyba jeszcze bardziej niż moja Córeczka, dostałam bowiem poszewkę na poduszkę z najcudowniejszym liskiem pod słońcem! Paczkę odebrałam dopiero po powrocie z Anglii. Po nowym roku pierwszym, co zrobiłam był zakup jaśka. Teraz mam swojego osobistego, kanapowego lisa! Mało tego, od Zosi i Piotrusia dostaliśmy kartkę z życzeniami - coś, co chwyta za serce i powoduje, że gardło jest dziwnie ściśnięte. Aga, Dzieciaczki, ogromnie Wam dziękuję! Mam nadzieję, że i moje upominki przypadły Wam do gustu!
Tymczasem żegnam się dziś z Wami życząc dobrej nocy oraz wesołej, słonecznej i rodzinnej niedzieli!
Tylko pozazdrościć!!! Och, ktoś tu chyba był bardzo grzeczny :-)
OdpowiedzUsuńAle mnogość prezentów!!! Co jedne to piękniejsze :-)
OdpowiedzUsuńP.S. zdradź wspomniane metody wychowawcze, może uda mi się poskromić Pchełkę
Zabawa w "czerwone - zielone", kiedy Łucja biegnie wołam czerwone, żeby się zatrzymała, a zielone, kiedy może biec dalej. Przy okazji uczy się zasad ruchu drogowego Emotikon smile Na spacerze to zabawa, ale kiedy rozpędzona biegnie wprost na ulicę lub na złamanie karku po prostu, a ja nie mam szans jej dogonić, wołam "czerwone" i ona się zatrzymuje. Nauka poprzez zabawę. Co do "liczę do trzech", to jest to metoda ostateczna po prośbach i groźbach, kiedy nie chce czegoś zrobić, lub jest po prostu niegrzeczna. Wtedy jej mówię to magiczne "liczę do trzech" i ona wie, że jak już doliczę do tych trzech, to nastąpi apokalipsa, zmienię się w zionącego ogniem smoka, a w najgorszym razie nie będzie mogła oglądać bajek, czy piosenek, nie dostanie ciastoliny, nie pójdzie na basen, wyrzucę jej ulubioną zabawkę, czy co tam mi wpadnie do głowy. Karę zapowiedziałam raz, teraz tylko powtarzam, że liczę. Wierz mi, dawno do tych trzech nie doliczyłam. Metoda skuteczna jest jednak jedynie wtedy, gdy jest się konsekwentnym i jej nie nadużywa. Jeśli przeprosi, to kara jest oczywiście łagodniejsza, ale i tak jest - tłumaczę jej, że bardzo się cieszę, że mnie przeprosiła, ale nawet wtedy trzeba ponosić konsekwencje niewłaściwego zachowania. Potem przytulamy się i uśmiechamy, żeby nie było, że się gniewam, czy coś. Jest akcja, jest reakcja. W tej samej chwili, bo za godzinę dziecko nie będzie pamiętało, co przeskrobało i kara będzie w jego odczuciu niesprawiedliwa... Proste metody, a skuteczne. Co najważniejsze, obu nam oszczędzają niepotrzebnych nerwów.
UsuńWidzę, że byłaś bardzo ale to bardzo grzeczna! Mnóstwo pięknych prezentów i wszystko tak pięknie napisane i opisane.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko Ci się spodobało bo to oznacza, że obydwie byłyśmy szczęśliwe. Ja prezentami od Ciebie również bardzo się cieszę, wciąż patrzę ba serduszko i gwiazdkę :)
Masz rację z tym porozumieniem dusz :)
piekne prezenty
OdpowiedzUsuńAle cuda :)
OdpowiedzUsuńSuper prezenty, ale mnie to nie dziwi. Do dobrego zawsze dobro powraca :-)
OdpowiedzUsuńOjej, Ewelinko, ile cudowności!!! Pięknie:)
OdpowiedzUsuńLawina prezentów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne paczuszki, a raczej ich zawartości :)
OdpowiedzUsuńKurcze, aż oczy przecieram :) Same piękności!
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Marta
Cuda,cudeńka!Wspaniale prezenty i to rozłożone w czasie,więc Mikołaja miałaś cały miesiąc:))
OdpowiedzUsuńA mnie najbardziej podoba sie ta lala w blekitach. Fajnie jest ubrana i jak widac ktos tu umie robic te rzeczy na szydelku. Super wyglada:)
OdpowiedzUsuń