Godzina zero co raz bliżej.
Odliczam już dni do rozwiązania. Jak zniknę z dnia na dzień, to wiedzcie, że
coś się dzieje :D A jak zniknę, to nie wiem, kiedy wrócę. Wiecie, Dzieciątko
będzie najważniejsze. Tym bardziej, że zanosi nam się na dłuższy pobyt w
szpitalu, ale nie chcę się przejmować na zapas. Zamiast tego pochwalę się trochę
rzeczami dla naszego Maleństwa.
Aniołka dla Łucji wyciął ze
sklejki mój Mąż. Podobne widziałam u Danqi. Bardzo mi się spodobały i jak jakiś
czas temu kupiłam nowe serwetki, to od razu wiedziałam, że muszę je wykorzystać
na takiego właśnie aniołka. Ma już więc nasza Córcia pierwszego opiekuna.
A to już przepiękna ramka od
mojej matki chrzestnej, Cioci Teresy. Ciocia mieszka w Stanach i już kilka dni
temu przysłała nam paczkę, a w niej piękne ciuszki, pierwsza śmiejąca się lalka
i ta ramka właśnie. Kiedyś widziałam podobną, tzn. też z miejscem na zdjęcia z
kolejnych miesięcy pierwszego roku życia i byłam oczarowana. Możecie sobie więc
wyobrazić, jaka była moja radość, gdy zobaczyłam to cudeńko. Zwróćcie uwagę na
detale:
No i takie to piękne rzeczy
dostajemy, my i Łucja. Bo zanim ona będzie zwracać uwagę na takie rzeczy, to my
zdążymy się nimi nacieszyć. Spójrzcie np. na tą bransoletkę. Niby nic, a
jednak... Dostaliśmy ją w szkole rodzenia i tak jakoś zaczęłam nosić. Pewnie
potem ten słodki wózeczek wykorzystam do czegoś innego.
Jako, że w naszym M cierpimy na
notoryczny brak miejsca, nie mogliśmy sobie pozwolić na urządzenie osobnego
pokoju dla Małej. Przesunęliśmy więc łóżko i wcisnęliśmy łóżeczko. Obok postawiłam
koszyk na wszelkie przydatne rzeczy – oliwki, smoczki i takie tam.
Koszyk ozdobiłam konikiem,
którego kupiłam w ubiegłym roku na targach rękodzielniczych w Poznaniu. Wtedy
jeszcze nie byłam w ciąży, ale marzyłam o takiej zawieszce dla mojego Dzieciątka.
I na koniec zawieszki-serduszka.
Są bardzo niekształtne, koślawe
wręcz, ale ja je tylko ozdabiałam. Dostaliśmy je w komplecie do zamówionego w
Internecie łóżeczka. Razem z łóżeczkiem był baldachim, którego jednak montować
nie będziemy, no i pod kolor baldachimu dołączono te właśnie serduszka. Żal
było patrzeć, ale i żal wyrzucać. Dodałam więc naprasowanki, które też już
dawno leżały w szufladzie, kilka tasiemek, guzików… i powstała ozdoba, która
zawisła nad łóżeczkiem. Pewnie ją zdejmę, jak się dorobimy karuzeli, ale póki
co, niech sobie będą.
Tymczasem idę z pieskiem na
spacer. Krótka przechadzka z rana pozwoli rozprostować mi obolałe kości i
dotlenić ściśnięte płuca :D
Miłej niedzieli! Trzymajcie się
cieplutko!
takie przygotowania na przyjście nowego mieszkańca domku muszą być ekscytujące:)) Powodzenia!!!!!
OdpowiedzUsuńjak pięknie:)uwielbiam takie drobiazgi:))konik na biegunach mnie rozczulił:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!!!!
Kochan trzymaj się cieplutko :)
OdpowiedzUsuńSpokojnego porodu i w ogóle dużo spokoju, zwłaszcza podczas nieprzespanych nocy.
Tak śliczny Aniołek Struż bez wątpienia będzie czuwał nad Maleństwem. Wszelkiej pomyślności :)
OdpowiedzUsuńJesteś jak widzę gotowa na przyjecie maleństwa.Życzę Ci kochana na szczęśliwe rozwiązanie i wiele radości z pięknej kruszyny,która zjawi się w Waszym domku,proszę teraz kiedy jeszcze zaglądasz do nas,buziaki
OdpowiedzUsuńTyle pięknych prezentów :)) Ale najlepszy prezent Wy będziecie mieć :))) Trzymam kciuki i życzę,żeby było szybko i sprawnie :)) Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńpiękne prezenty dostajecie :)))
OdpowiedzUsuńa dłuższym leżeniem się nie przejmuj w szpitalu my z Emi po leżałyśmy 10 dni ... przeżyłyśmy ;)
powodzenia kochana
Jakie to wszystko piękne:))Wszystkiego dobrego życzę:))
OdpowiedzUsuńsame ślicznosci ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńNo to na święta będziecie mieć prawdziwe dzieciątko w domu, szczęśliwym domu, przygotowanym od stóp do głów na małego aniołka.
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki,skoro wspominasz o czworonogu, nie przejmuj się jeśli twój piesek będzie trochę wystraszony, bo psy nie zawsze lubią zapach noworodka. Tak było u nas przy dwójce naszych pociech, dopiero gdy niemowlęta "nabrały" zapachu domu, nasza suka odważyła się wejść do pokoju w którym było dzieciątko. Przez pierwszy tydzień psu częsły się łapy i nie bordzo chciała jejść, a dziś za dziećmi łazi jak cień. Piszę Ci, bo nie wszyscy o tym wiedzą i mogą źle odczytać zachowanie psa.
bardzooo mocno trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńCudowne i śliczne:) Życzę wszystkiego dobrego i trzymam kciuki!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i miłe słowa pozostawione na blogu.
Ślę ciepłe listopadowe pozdrowienia z uśmiechem serca*
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com
Trzymam kciuki Ewelinko:*Śliczny jest ten konik,który zawiesiłaś na wiklinowym koszu,śle uściski i buziaki:*
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie wielkie kciuki!Podziwiam Cię, że masz jeszcze głowę do robienia takich rzeczy!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRamka na zdjęcia to naprawdę fajna sprawa:) Moje dzieciaki też takie mają i nawet dziś nadziwić się nie mogę jak taki maluch zmienia się w ciągu 12 miesięcy:) Docenisz to...już za rok:) Łucja może się wybierać na ten świat, bo wszystko piękne i gotowe:)
OdpowiedzUsuńŚliczne rzeczy zgromadziłaś, aniołek, którego zrobiłas dla Łucji jest piekny. I ta ramka z Ameryki, no no no...:) fajna amerykańska taka:)))
OdpowiedzUsuńMam ndazieje, że wszystko będzie dobrze, przeraziłas mnie trochę pisząc o tych kilku dniach w szpitalu ale wierzę, że szybciutko wrócicie do domku. Pozdrwiam, ściskam, całuję i czekam na zdjęcia Łucji, pa
piękny aniołek, śliczna ramka
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o szpital to ja spędziłam w nim 12 dni anim pozwolili mi zabrać córeczkę do domu - było ciężko, ale da się to przeżyć! najważniejsze by dzieciątko było zdrowe - lepiej zostać niż później wracać. Będzie dobrze!
CUDEŃKA stworzyłaś dla Łucji...oj a jakie powstaną z czasem gdy już Łucja będzie na świecie...ja dla mojej małej nauczyłam robić sie na szydełku:)) żeby móc robić opaski, czapeczki itp:) a moja siostra dalej nic...:( już 5 dni po terminie...
OdpowiedzUsuńWitaj:) Zaglądam tu do Ciebie, a tu od razu takie wydarzenie Wam się szykuję.Życzę szczęśliwego rozwiązania.
OdpowiedzUsuńŚliczne drobiazgi dla Córeczki. Widać w nich dużo miłości.
Pozdrawiam serdecznie :))
No to wiadomo juz jaki w tym roku dostaniecie najpiekniejszy prezent-trochę przedświąteczny ;-).Dbaj o siebie.
OdpowiedzUsuńWitaj kobietko :) Ja już tobie codziennie kibicuje i kibicuję, myślę, że może już, a ty chyba jeszcze nie... Mam nadzieje, że pobyt w szpitalu będziesz wspominać miło, a jak nawet tak nie będzie, to malutkie rączki i stópki wszystko ci wynagrodzą. I ten zapach oliwki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) I czekam z niecierpliwością na zdjęćka małej księżniczki :)
Wspaniałe przygotowania dla malutkiej Łucji. Mam nadzieję, że szybko nam ją pokażesz:) Ja też mam dwa dłuższe pobyty pourodzeniowe w szpitalach (raz miesiąc, raz dwa tygodnie). Nie było to miłe, chciałoby się inaczej, no ale co poradzić, wszystko minie, nie martw się. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń