Na początek bardzo, bardzo Wam
dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i życzenia pod ostatnim postem! To naprawdę budujące
i jestem pewna, że jak tyle z Was ściskać będzie kciukasy, to poród to będzie
pikuś, a pobyt w szpitalu wyda się chwilą :D Dziękuję Wam z całego serducha!
Witam także serdecznie nowe
Podczytywaczki :D
Tymczasem w oczekiwaniu na Córkę przedstawiam Wam dziś
kilka ostatnich prac (ciekawe ile jeszcze mi się uda Wam pokazać, zanim Łucja
zdecyduje się na Wielkie Wyjście…).
Na prośbę Męża zrobiłam butelkę
na świąteczną nalewkę dla jego kolegi. Chciałam, żeby prezent był mocno zimowy
ze względu na zbliżające się Boże Narodzenie.
Do urzeczywistnienia pomysłu
posłużył mi ulubiony świąteczny motyw serwetkowy oraz pasta strukturalna
(kupiłam w Netto za 9,90 całe 200 ml i zakochałam się od pierwszego nałożenia!).
I tak na marginesie mała rada – jeśli złamie się Wam przypadkiem nóż, nie
wyrzucajcie go. Świetnie nadaje się jako szpachelka! Ta butelka jest moją,
zaraz, niech policzę, czwartą pracą z użyciem pasty, ale pierwszą, w której
wykorzystałam ten produkt na tak wielką skalę. Mam nadzieję, że efekt śnieżnej
zaspy wyszedł dobrze. Na koniec brokacik (za radą Grodzi, która na swoim
lampionie uzyskała rewelacyjny efekt szronu za pomocą brokatu właśnie) i
gotowe.
W post produkcji butelka zyskała jeszcze zawieszkę z napisem „Wesołych
Świąt!”. Mam nadzieję, że przyszłemu właścicielowi się spodoba. A swoją drogą
myślicie, że ten „medalion” na butelce zostawić tak jak jest, czy może go jakoś
podrasować? A jeśli tak, to jak? Mnie coś wena w tej kwestii opuściła…
Kolejny jest wazonik dla Wujka
zrobiony na prośbę Teściowej. Miał być zielony, całoroczny. Ileż ja się namęczyłam
z uzyskaniem odpowiedniego koloru farby!
Wazon wyszedł cokolwiek
niedoskonale. Po pierwsze z powodu pośpiechu, w którym go wykonywałam. Po
drugie, z powodu pękniętej tubki ze złotą konturówką. Musiałam bardzo
niewygodnie uchwycić opakowanie i z tego względu farbkę naniosłam krzywo i
nierównomiernie. Ale wujkowi i tak się podobało. Tylko, że chyba każda z nas
chciałaby, żeby wszystkie jej prace wyglądały nieskazitelnie i wszystko było
równiutkie i idealne… No cóż, mnie nie za każdym razem wychodzi i zdążyłam się z
tym pogodzić :D
A na koniec coś innego – dwie karafki.
Tą większą zrobiłam jakieś 10-12
lat temu. Tak, tak! Sama przyrządziłam z własnoręcznie zebranych i ususzonych
kwiatów i perfum pod pouri, które w
niej się znajduje. Możecie nie wierzyć, ale jak się karafkę odkorkuje, to nadal
czuć ten piękny zapach! Mieszankę robi
się naprawdę bardzo prosto – wystarczy zebrany susz włożyć do foliowej torebki,
dolać kilka kropel ulubionego olejku zapachowego, zamknąć bardzo szczelnie i
odstawić w ciemne miejsce na 2-3 tygodnie. Potem wyciągnąć, wysypać na
miseczkę, czy co tam Wam przyjdzie do głowy i gotowe! Można się cieszyć pięknym
zapachem. A wracając do moich karafek, to tą mniejszą dostałam ostatnio od Teściowej.
No i nie mogłam się powstrzymać, po prostu musiałam dorobić ją do kompletu.
W środku
znajduje się tylko jedna różyczka z listkami i piórko. Na razie nie mam korka,
bo okazało się, że szyjka jest nadzwyczaj szeroka (czego na pierwszy rzut oka
nie widać). Dodałam zawieszkę, którą ostatnio dostałam od Mamy (wśród wielu
innych przydasi). Teraz we dwie stoją dumnie na półce z książkami. Oby mi tylko
z tej dumy nie pękły!
Żegnam się z Wami w fantastycznym
nastroju, ponownie nie wiedząc, czy to już na dłużej, czy jeszcze nie… W każdym
razie – do następnego posta! Moc wirtualnych przytulasków ślę do Was w to
mgliste przedpołudnie!
Jaka śliczna ta butelka, strasznie mi się podoba:) buziaczki i pozdrawiam Was gorąco:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna zimowa butelka:)
OdpowiedzUsuńButelka zimowa bardzo mi się podoba, tak sobie myślę, że moznaby zrobić pieczęć lakową z wosku, mogłobybyć fajnie.
OdpowiedzUsuńJak czytam Twoje posty to przypominam sobie siebie z okresu ciąży i moją nadprodukcję. Super sprawa!
Mieszankę zapachową sobie zrobię, popmysł fajny :-)
Buziaki, trzymaj się cieplutko a właściwie Trzymajcie się!
Pomysł z lakową pieczęcią jest super :) Może uda mi się coś wykombinować. Dziękuję!
UsuńKochana trzymam kciuki!!! i niedlugo do Ciebie dolacze :)
OdpowiedzUsuńbuteleczka na nalewkę bardzo ładna. Mam dwie flaszeczki do ozdabiania ( na mojej produkcji naleweczkę jeżynową) i chyba też pomyślę żeby je w motyw świąteczny ozdobić!! :) zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńButelka śliczna:))))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńCokolwiek zostanie nalane do tych fajowych butelek i tak świąt nie doczeka:))) Będzie lepsza okazja na degustację:))
OdpowiedzUsuńŁucja to piękne imię:)) Ściskam mocno (ale z wyczuciem).
Bardzo ładna buteleczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Piękna zimowa buteleczka.Kochana ja już życzenia Ci składałam ale tak sobie teraz myślę,że jak pojedziesz urodzić Łucję,to my nic nie będziemy wiedziały o Was.Poproś męża o lakoniczny chociażby wpis ,że jest już Was trójka i jesteście zdrowe, przesyłam gorące całusy.
OdpowiedzUsuńMąż jest już zaangażowany i obiecał się pochwalić, jak tylko dojdzie do siebie po wszystkim :D
Usuńnie dziwne że sie zakochałas hihi ... cudne wszytko ... mam te same sfinksy hihi pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńZimowa butla wyszła pięknie :) Trzymam kciuki za Wielkie Wejście Łucji :)
OdpowiedzUsuńŚliczne karaweczki :)
OdpowiedzUsuńDzękuję za odwiedziny u siebie :)
Będę do Ciebie też zaglądać :)
Pozdrawiam :*
I butelka na wino, i wazonik całoroczny wyszły Ci bardzo fajnie, nawet jeśli złota farba nakładała się nierównomiernie :) W takich sytuacjach mówi się po prostu, że "tak miało być" ;) Bo w każdej pracy jest coś od Ciebie, dużo starania i włożonego w to serca. Więc nawet niedoskonałości są na plus :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za małą Łucję, niech nie zmęczy za bardzo mamy, kiedy postanowi już poznać świat :)
Ach, no i karafki kwiatowe prezentują się pięknie!
Pozdrawiam ciepło :)
Jesteś niesamowita!!!
OdpowiedzUsuńŚliczne prace:)