Pamiętacie może krowy na wypasie?
To moje pierwsze maskotki. Co prawda były wcześniej króliki, ale to było tak
dawno… A ostatnio w rodzinnym domu znalazłam maskotki, które szyłam jako
dziecko. No dobrze, krowy to moje pierwsze maskotki z polaru :D A Melania to
pierwsza uszyta przeze mnie krowa. Jej właścicielką jest oczywiście Łucja. I
jak na właścicielkę przystało, Melanię ślini, całuje, przytula, szoruje nią
podłogę, rzuca, a ostatnio – w przypływie natchnienia – wozi w wózeczku. Nie
zdziwicie się zatem, że Melania trochę ucierpiała, straciła oczy, tu i ówdzie
wychodziły jej wnętrzności. Nie mówiąc już o tym jaka była brudna. Wyprałam ją
więc razem ze wszystkimi maskotkami i odłożyłam na rekonwalescencję do koszyka.
A to naprawiłam jej oczka, a to przeszyłam rogi w inne miejsce. W końcu
doczekała się też nowych spodni – wygodniejszych i weselszych. Wisienką na
torcie były trampki. Aż trudno mi uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno temu
nosiła je Łucja. Tak oto rozpoczyna się nowe życie Melanii. Aż do następnego
rozprucia, prania, wybebeszenia…
Mela wyglada super, tak wiosennie. Widac,ze sie krowka rozbrykala w tych trampkach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam K.
Piękna Melania ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrówka cudna i świetnie wpisuję się w dzisiejszą wiosenną niemal pogodę:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna - wiosenna - buciki bombowe :)
OdpowiedzUsuńno proszę to jak metamorfoza!!! Nowocześnie i weselej wygląda , trampki wymiatają !!!
OdpowiedzUsuńurocza ;]
OdpowiedzUsuńjest świetna, super pomysł z trampakami, widzę, że Łucja dba o to żebyś miała zajęcie :)))
OdpowiedzUsuńciekawi me Melania w kąpelówkach :)
jaki cudak fajny :)
OdpowiedzUsuńSłodka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do wzięcia udziału w moim candy:)
Świetnie się trzyma Melania,a Tobie gratuluję - zdolności ,ja bym maskotki nie uszyła!:)
OdpowiedzUsuń