Norwegia ciągle gra mi w
sercu. Co ja na to poradzę? Zakochałam się po prostu. Dziś
chciałam Wam pokazać, jak na dłuższą chwilę zatrzymać
wspomnienia i czym obdarować bliskich po powrocie z wakacji. Często
chcemy coś kupić dla rodziców, czy przyjaciół. Ja nie daję się
zwariować i wszechobecną chińszczyznę staram się bardzo omijać
z daleka. Wolę nie kupić nic, niż jakieś badziewie. Od jakiegoś
czasu z podróży przywozimy zazwyczaj tylko magnesy na lodówkę. W
tym roku skusiłam się jeszcze na żeliwny wieszak z łosiem (no,
ale jak tu się nie skusić?). W markecie nabyłam zaś washi tapes.
One akurat były mi potrzebne do mocowania kwiatków w naszym
dzienniku podróży. Ciężko jest nic nie kupować, kiedy podróżuje
się z dzieckiem. My daliśmy się namówić na łosia-maskotkę,
któremu Łucja od razu i z wielkim przekonaniem nadała imię Momet.
Skąd jej się to wzięło?
Co innego pamiątki
zrobić samemu. W Visthus praktycznie codziennie wybierałyśmy się
z Łucją na plażę zbierać muszelki, kamienie, patyki...
Przywieźliśmy tego całą torbę. Wśród skarbów ceramiczna
nakrętka ze słupa wysokiego napięcia z datą 1920 i bardzo
zardzewiałym uchwytem, wielki gwóźdź, czy nawet foremka do piasku
z trollem! Ale przecież nie będę dawać tego tak luzem w
prezencie! Oto szybkie DIY na fajną pamiątkę, niestety bez zdjęć
krok po kroku.
Potrzebne będą:
- ramka (dość gruba i „głęboka”)
- kawałek materiału, najlepiej kontrastujący do koloru ramki) LUB farba akrylowa
- nożyczki
- taśma dwustronnie klejąca
- wszelkiej maści plażowa zbieranina (kamienie, patyki, muszelki etc.)
- gorący klej
Z ramki wyciągamy
szkiełko. Na podkładkę przyklejamy za pomocą taśmy dwustronnej
materiał, lub malujemy ją farbą akrylową. Składamy ramkę.
Tworzymy kompozycję z zebranych „pamiątek”, po czym – kiedy
już jesteśmy pewni układu – przyklejamy poszczególne elementy
na gorący klej. Można na ramce dopisać nazwę miejscowości, w
której się było. To wszystko. Trzeba jedynie pamiętać, żeby
nasze skarby nie były zbyt ciężkie, szczególnie oczywiście
kamienie, bo grawitacja zrobi swoje.
Standardowo można
wrzucić wszystko do koszyka/podstawki/talerza. Kiedyś zrobiłam też
tak, że w słoiku zamknęłam piasek i kilka muszelek, a wieczko
okręciłam sznurkiem. Można wykleić muszelkami ramkę, w której
postawimy nasze wakacyjne zdjęcie. Pomysłów jest całe mnóstwo!
Zawsze to coś fajniejszego, niż kolejna plastikowa pierdoła.
Ciekawa jestem, co Wy przywozicie z wakacji oprócz pięknych
wspomnień.
my też na wyjazdach omijamy chińszczyznę szerokim łukiem i przerzuciliśmy się na magnesy na lodówkę, bardzo ładne dekoracje i obrazki pamiątkowe zrobiłaś, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI tak trzymać! Bardzo podoba mi się to, co zaproponowałaś, piękne dekoracje:) Naturalność i pomysłowość:) Tak sobie wymyśliłam, że w nowym domu łazienkę będę miała w stylu morskim, wiesz, dużo bieli i niebieskiego, naturalnego drewna i kilka ozdób w tym klimacie. Taka ramka będzie jak marzenie:) Więc w tym roku przywiozłam z Hiszpanii statek, latarnię w stylu morskim właśnie:) Najczęściej kupuję w innym kraju lokalne rękodzieło, albo coś, co wykorzystam w swoich aranżacjach:)
OdpowiedzUsuńEhh, rano, dzieci śpią, więc mogę trochę pograsować po moich ulubionych blogacha:)pa
świetny pomysł z tymi muszelkami
OdpowiedzUsuńObrazki są super.. Nigdy nie kupuję pamiątek, przywożę jeden kamyk i ustawiam gdzieś w ogrodzie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie omijania chińszczyzny:)) takie ramki strasznie mi się podobają, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na zatrzymanie wakacyjnego klimatu i super pamiątka. Materiła w ramce z muszelkami i patykiem wygląda efektownie. Świetnie to wymyśliłaś!!!
OdpowiedzUsuńI ten łoś - ale on jest piękny, też bym nie przeszła obok niego obojętnie :)
Ja z wakcji zawsze przywoziłam zawsze jakieś pamiątki regionalne ale już przestałam to robić ponieważ tak naprawdę do niczego mi nie pasują - kapelusz kowbojski z Mrągowa czy ciupaga z Zakopanego... sama wiesz, musiałabym zrobić izbę pamięci.
W tym roku poza masą ubrań (wiem, to straszne!!!) dla siebie i książką dla Tomka nic nie przywieźliśmy z Gdańska, aj nie, świeczniki mam i kilka rzeczy z Ikei... Przywoże zawsze wspomnienie-inspirację z knajpek, cos bardzo mi sie spodoba i później staram sie odtworzyć to u siebie w mieszkaniu. Taki ze mnie podróżnik :)
Nic dziwnego, ze sie zakochalas....przyroda Norwegii po prostu robi wielkie wrazenie i zapada w pamiec na zawsze, z checia pojechalabym tam jeszcze raz :-) A pomysl na DIY kradne, bo jest fantastyczny!!!
OdpowiedzUsuńPiękne, niebanalne pamiątki. Na pewno uradują bardziej niż chińskie (chociaż i te czasami są ładne), które strasznie kuszą turystów będących pod wrażeniem odwiedzanego miejsca... tu potrzebna jest silna wola,\ by im się oprzeć :) Podczas wyjazdów zazwyczaj szukam miejscowego rękodzieła, staram się kupować bezpośrednio od twórców. Pamiętam jak szukałam w Wenecji maski nie chińskiej... znalazłam i miałam ogromną satysfakcję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, nie dość, że ładnie to wygląda, to jeszcze z każdym spojrzeniem przypominamy sobie jakąś wspaniałą podróż :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobny stosunek do przywożenia pamiątek,tylko patyki i muszelki.
Fantastycznie oprawiłaś te znaleziska,będzie co wspominać!
Świetne pomysły ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńKapitalne wykonanie. W galerii trzeba by było zostawić niezłą sumkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
śliczne!!! fajny pomysł, fajnie wykonane
OdpowiedzUsuńjak zwykle masz niesamowicie kreatywne pomysły :) podoba mi się zwłaszcza ta ramka z muszelkami i piórkiem, tak morsko i skandynawsko:) ja żałuję, że nie kupiłm sobie w Norwegii tych uroczych drewnianych czerwonych koników ;)
OdpowiedzUsuńAleż cudne te dekoracje, zachwyciłam się ....
OdpowiedzUsuńŁosia podobnego kiedyś wyhaczyłam w SH
Mieliście fajny urlop, bardzo lubie Skandynawię
Pozdrówka cieplutkie!
pomysł na dekorację z muszli kamyków i drewienka w ramce -super!
OdpowiedzUsuń