Bardzo Wam dziękuję za miłe słowa i życzenia zdrowia pod poprzednim postem. Czuję się już dużo lepiej. Moje mieszkanko przeżywa więc bomb(k)owy nalot. Desant trwa! Tym bardziej, że posypały się zamówienia. Będą więc bombki duże i małe, w kwiatki i motylki, renifery i Mikołaje, jedna nawet z radiowozem... Już się nie mogę doczekać, żeby Wam pokazać efekt finalny! Te poniżej, to taki mały przedsmak. Kilka z nich już ma nowych właścicieli.
W koszyku czekają następne, większe:
Ostatnio wrzuciłam migawkę z prac nad ikonami... Tadam! Oto one (ikony zeskanowałam, bo fotki wychodziły okropne, pełne odblasków lub rozmazane; efekt może też nie najlepszy, ale zawsze jakiś):
Ciągle eksperymentuję. Tym razem wydruk naniosłam za pomocą transferu, skutkiem czego wyglądają one bardziej „naturalnie”. Efekt osobiście bardzo mi się podoba, ale wiem, że następnym razem będę musiała popracować nad tłem, bezpośrednio pod grafiką. Muszę teraz tylko jechać na wieś i rozwalić starą szopę, coby jakieś fajne deski mieć na zapas. Mmm, szykuje się mała demolka :D Akurat w moim rodzinnym domu stoi (ledwo) szopa i to taka do rozbiórki. Jak my tego nie zrobimy, to bidula padnie przy pierwszej wichurze. A tak będę miała desek po uszy!
Chciałabym Wam jeszcze pokazać koszyki, które wyplatał mój Tata. Sama mam ich trzy, ale powstało ich całe mnóstwo. Tata plótł głównie z wierzby, ale zdarzało mu się też używać takich materiałów, jak chociażby korzeń. Koszyki powstawały małe i duże, całe i „połówki” do powieszenia na ścianę. W okolicach nie ma chyba dzieciaczka, który by nie dostał swojego koszyczka. Ja, w końcu też dzieciaczek, mam jedno takie maleństwo. Trzymam w nim różne rzeczy, czasami robię dekoracje, a czasami po prostu cierpliwie czeka on na moje pomysły. Duży koszyk służy czasem jako podręczny pojemnik na wełnę, czy teraz na bombki w trakcie malowania. „Połówka” natomiast stoi sobie na rurce w kuchni. Najczęściej trzymam w nim cebulę i czosnek.
Sama też chciałabym się umieć wyplatać. Byłoby fajnie... Szkoda, że Tata nie zdążył mnie nauczyć... Jak widać, manualne zdolności odziedziczyłam po nim. Bo Tata robił nie tylko koszyki, ale zdarzało mu się coś wyrzeźbić w korze, czy stworzyć ozdobę do ogrodu, np. takiego koziołka, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem żywych kóz, które kiedyś mieliśmy:
Tymczasem, z samego rana przyłapałam w sypialni wschodzące ponad bloki słońce. Prawda, że piękne?
Teraz niestety już się schowało i jest szaro i buro. Dlatego podążam w kierunku kuchni, zrobię gorąca czekoladę i zabieram się do pracy.
Przyjemnego weekendu życzę!
Witaj Petro,
OdpowiedzUsuńZłapałaś cudownie słońce. Ja też jestem miłośniczką wiklinowych koszy. Mam ich całe mnóstwo. Ikony rewelacyjne.
Pozdrawiam serdecznie
kocham wiklinę:)))piekne promyki słoneczka...u mnie po wczorajdszej szarudze jest pęknie-słonecznie:...co do spa i czekolady...to na swoje gabaryty musiałabym mieć dwa zaproszenia:))))))))))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBombki rewelacyjne:) pozostałe rzeczy zresztą też!!! pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńśliczne te bombki, ikony tez wyszły super;) Jedno mnie tylko zastanawia - kiedy Ty masz czas to wszystko robić??:) ja w tygodniu ledwo jestem w stanie 1-2 drobiazgi wyprodukować..Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńBombeczki są przepiękne! na pewno słoneczko w sypialni nastraja do tworzenia:)
OdpowiedzUsuńKoszyki Twojego taty są super, ja uwielbiam wiklinę i wiklinopodobne. Chciałabym nauczyć się wyplatania, szkoda że Ty nie zdążyłaś...szkoda....
OdpowiedzUsuńTwoje bombki też są wyjątkowe, zazdroszczę tych zdolności bo ja to zupełnie nie umiem malować.... niestety.
Pozdrawiam serdecznie.
Bombeczki pierwsza klasa! bardzo jestem ciekawa Twojej choinki,z takimi utalentowanymi rączkami pewnie będziesz miała przeslicznie udekorowany dom na święta:) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńWspaniałe ikony :)
OdpowiedzUsuńWiklinowe kosze uwielbiam!podobnie zresztą jak Ikony!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Twoje bombki wyglądają jak cukiereczki;-) pozdrawiam mocniutko i cieplutko:-)
OdpowiedzUsuńświetne pomysły...
OdpowiedzUsuńa kosze rewelacyjne!!
sądzę, że dar wyplatania tez masz w łapkach tylko musisz spróbowac :)