Ciągle nie wiem, czy mogę
odnośnie swoich wyczynów używać określenia „scrapbooking”, bo wydają mi się na
to zbyt amatorskie i jakieś takie zbyt koślawe… Ale nie czepiając się
terminologii, chciałam się Wam dziś pochwalić dwoma zeszytami i kolejnym
pudełkiem.
Pierwszy zeszyt to przepiśnik. Mam go już od bardzo
dawna, ale dopiero teraz, z nudów najzwyczajniej, zebrałam się, żeby go
ozdobić. A że październikowo i halloweenowo się zrobiło, to postawiłam na taki,
a nie inny zestaw kolorów. Brakuje jeszcze napisu, ale nie mam siły wyciągać
drukarki z szafy, a jak Mąż przychodzi z pracy, to wolę się do niego przytulić,
niż do roboty gonić, więc pewnie kiedyś, przy okazji…
A to już projekt zakrojony na
szerszą skalę - pamiętnik dla Łucji,
tzn. ja go piszę, żeby potem mi nie umknęły rzeczy, które teraz chciałabym jej
powiedzieć na różne tematy. Piszę tu o wszystkich ważnych sprawach związanych z
jej rozwojem w moim brzuszku, o różnych wydarzeniach, o fajnych filmach, utworach
muzycznych i książkach, które się pojawiły odkąd i ona jest na świecie. Myślę,
że kiedyś będzie miała fajną pamiątkę. Chciałabym też, żeby wiedziała, jak
bardzo ją kochaliśmy od samego początku i z jaką niecierpliwością jej
oczekiwaliśmy. Aha, no i to co tam z boku wystaje, to po prostu liniuszek, bo zeszyt ma gładkie kartki i muszę się troszkę wspomagać, co by krzywo nie było :)
To pudełeczko, nie wiedzieć
czemu, jakoś mi się uchowało. Jest pierwsze z kolekcji szarych pudęł na drobiazgi, wybaczcie więc jakość wykonania i pewną... surowość. Zrobiłam je chyba niedługo po przeprowadzce, a
więc już dobre 2,5 roku temu. Służy mi jako przechowalnik na klamerki do
prania. Chciałam, żeby były po ręką, kiedy wychodzę na balkon, bo oczywiście
zawsze zapominałam o nich i denerwowałam się musząc wracać do łazienki. A tak
stoją sobie na parapecie i są zawsze na miejscu.
A to już kolejne pudełko na różniaste
drobiazgi, które zagracają mi szafki i szuflady. Znowu wykorzystałam karton,
nie pamiętam już po czym, oklejony szarym papierem i innymi takimi. Eh, brak
miejsca zaczyna mi co raz bardziej doskwierać… Zwłaszcza, że wczoraj kurier
przyniósł długo oczekiwane łóżeczko i od razu postanowiliśmy je skręcić, żeby
zapach „nowości” wywietrzał. Oczywiście, jak to z zakupami przez Internet bywa,
okazało się, że orzech, to nic innego jak kolor rudo-czerwony, a beżowa pościel
okazała się po prostu żółta… Szkoda gadać. Najważniejsze, że wyprawka robi się
co raz bardziej kompletna. Jeszcze tylko kilka drobiazgów i będziemy gotowi na
przyjęcie Łucji w naszym mieszkaniu i życiu :D
WIDZĘ, ŻE NAWET KOŃCÓWKA CIĄŻY JEST PRACOWITA. ŚWIETNY POMYSŁ NA PMIĘTNIK DLA łUCJI, BĘDZIE MIAŁA WSPANIAŁĄ PAMIĄTKĘ I Z PEWNOŚCIĄ BĘDZIE WIEDZIAŁA, ŻE SKORO JEJ MAMA STWORZYŁA TAK FAJNĄ RZECZ I WSZYSTKO ZAPISUJE TO BYŁA NIEZWYKLE OCZEKIWANYM MALEŃSTWEM:)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł z pamiętnikiem dla Łucji :))) piękne robisz rzeczy :)
OdpowiedzUsuńdużo zdrówka dla Was
Jak pięknie wymyśliłaś pamiętnik dla córci.Gdy Łucja będzie dorastać i w czasie burz i naporów,
OdpowiedzUsuńwieku buńczucznego jakim będzie balsamem dla jej duszy,lektura Twoich zapisków, zapisków świadczących o Waszej bezinteresownej miłości, brawo ,pozdrawiam serdecznie
Obydwa notesy cudne.Ten dla Łucji jest wprost wzruszający.Wyobrażam sobie moment,kiedy będzie na tyle duża,żeby zrozumieć słowa tam zapisane.
OdpowiedzUsuńKażdy,absolutnie każdy chciałby mieć taką pamiątkę.To wielki dowód miłości z Waszej strony.
Także okładka jest zrobiona z taką czułością,że widać od razu jak bardzo czekacie na Wasze Maleństwo.
Buziaki!
kochana ja ogólnie uwielbiam wszystkie rzeczy które wykonują przyszłe mamusie dla swoich pociech noszonych jeszcze w brzuszku:)) kurcze to jest takie fajne!!!! piękne rzeczy wykonałaś:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz nastrój do tworzenia :-)myslę, że dzidzia też z tego korzysta, mam wrażenie, że moja skorzystała - ja całą ciążę coś produkowałam i teraz Marcela się bardzo interesuje takimi rzeczami - uwielbia gazety wnętrzarskie m.in. WC :-)
OdpowiedzUsuńDrugi zeszyt mnie rozczulił. Myślę, że to super pomysł.
Buziaki i miłej niedzieli!
Świetny nowy design bloga, a pomysł na zapiski dla Łucji rewelacyjny !
OdpowiedzUsuńUściski ślę
MI SIE TEZ BARDZO PODOBA POMYSŁ NA PAMIĘTNIK DLA ŁUCJI:)))
OdpowiedzUsuńWiem o czym mówisz, ja też często się zastanawiam czy moje prace są wystarczająco dobre by je pokazywać i je przyporządkowywać do danej techniki. Pociesza mnie to, że każdy kiedyś zaczynał i dojście do perfekcji to kwestia treningu.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o hoje to nie mam z nimi dużego doświadczenia. Ta kwitnąca jest u mnie od poprzedniej wiosny i jest moją pierwszą kwitnącą. Wiem tyle, że temu gatunkowi potrzebny jest czas i spokój. Nie może też być zbyt często podlewana. Jeśli pojawi się kwiatostan nie wolno jej ruszać, przekręcać, przestawiać. Mam nadzieję, że moje pozostałe hojki pójdą śladem swojej koleżanki i obdarują mnie pięknym kwitnieniem;-)
Pozdrawiam!
Piekne imie wybraliscie i to naprawde rewelacyjny pomysl z takim pamietnikiem, ja zamierzam zrobic ale juz po :)
OdpowiedzUsuńA wogole to Moje serdeczne gratulacje dla Was, bo juz nie pamietam czy gratulowalam, tak ostatnio mnie malo. I czekam na nowe wiesci :)sciskam
Notesik z zapiskami dla Łucji to wspaniały pomysł :) Na Jej miejscu już byłabym ciekawa, co przeczytam za kilka lat ;)
OdpowiedzUsuń