Praca wre! Nareszcie! Od poniedziałku zabrałam się za nadrabianie zaległości. Kolejne pozycje na swojej handmade'owej liście mogę odkreślić.
Na pierwszy ogień poszło zamówienie od koleżanki z pracy, A. Opowiadałam jej kiedyś o swoich pasjach, zapytała, czy mogłabym jej zrobić kolczyki z Marylin Monroe. A pewnie, że mogę! I to z jaką chęcią.
Nie wiedziałam tylko, że transfer na tak małej powierzchni może przysporzyć takich nerwów. W końcu jednak się udało. Tło domalowane, kryształki przyklejone... Aha, pewnie się domyślacie, że cyrkonie to nic innego, jak ozdoba do paznokci. Przyklejone zostały na klej szewski, więc mam nadzieję, że łatwo nie odpadną.
źródło zdjęcia: http://marilynmonroequotesz.com/
Kolejna rzecz, również dla A., to butelka na sól do kąpieli. Dostałam zdjęcie kafelków i musiałam znaleźć coś, co by pasowało, zarówno kolorystycznie, jak i tematycznie. Egipt jest bardzo wdzięcznym motywem, zwłaszcza jesienią, więc praca nad tą butelką przysporzyła mi wiele radości. Ciepłe, słoneczne barwy, będące odskocznią od dominujących ostatnio u mnie b&w, egzotyczne palmy... Nic, tylko wskakiwać w bikini!
Palmy zostały przeniesione za pomocą transferu, ale piramidy malowałam już sama (nieudolnie zresztą). Był jeszcze koleś na wielbłądzie, ale i tu rozmiar obrazka przyczynił się do jego unicestwienia podczas próby nałożenia. No dobrze, mój brak cierpliwości chyba przyczynił się do tego bardziej... Tak to już jest, że im bardziej człowiek się stara, tym bardziej mu nie wychodzi. Efekt w każdym razie jest zadowalający. Najważniejsze, że butelka spodobała się A. O to przecież chodziło.
Na koniec zostawiłam butelkę, która już jakiś czas czekała pomalowana na ładny motyw. Sam kształt jest bardzo zimowy, chciałam zatem, aby zdobiąca ją grafika również była utrzymana w tych klimatach. Wymyśliłam, że ładnie wyglądały na niej ptaszki siedzące na oszronionej gałęzi. Butelka jednak leżała w szafce, a ja nawet specjalnie nie szukałam wymarzonych ptaszków. Jakież było więc moje zdumienie i jakaż radość przepełniła me serce, kiedy u Graphic Fairy i na Słowiańskiej 7 zobaczyłam ptasie choinki! Dwie i to tego samego dnia! Ta od GF wydała mi się jednak bardziej przejrzysta i to ją wykorzystałam do lodowej butelki. Z drzewka niewiele zostało, ale przecież chodziło o same ptaszki... Świątecznego efektu nie będzie :) Wstrzymuję się, jak mogę, żeby jeszcze nie wpadać w bożonarodzeniowe szaleństwo...
Grafika jest dość skromna, dodałam więc koronkę i zawieszkę. To moje pierwsze kroki, jeśli chodzi o tego typu zawieszki, więc urodą może ona nie grzeszy, ale jest, jaka jest. Niedoskonała, jak i jej autorka :)
Na koniec znowu coś w ciepłych kolorkach, o właściwościach mocno rozgrzewających – pyszna zupka dyniowa. Szybka, prosta, syta... po prostu rewelacyjna. Moja Babcia zawsze wrzucała do niej takie małe kluseczki – gwiazdki. Eh, smaki dzieciństwa...
Na specjalne życzenie Meli podaję przepis: połowa średniej dyni obrana i pokrojona w dużą kostkę, dwie duże cebule pokrojone jak leci, zeszklone na małej ilości masła. Wszystko zalać bulionem z kostek rosołowych (zalewam taką ilością, jakbym gotowała ziemniaki, wtedy wychodzi na prawdę zupa-krem, a nawet zupa-budyń). Dodać sól, pieprz, czosnek, sporo imbiru i gałki muszkatołowej (ja używam sproszkowanych przypraw, choć pewnie świeżo starte byłyby lepsze). Całość gotuję na małym ogniu aż dynia będzie się rozlatywać. Potem wszystko blenduję bezpośrednio w garnku. Śmietanę można dodać zarówno prosto do zupy (kiedy już się nie gotuje), albo zrobić śmietanowy kleks na talerzu. Celowo nie podaję konkretnych proporcji, bo po prostu ich nie znam, robię wszystko "na oko". Taka to ze mnie intuicyjna kucharka :)
Tymczasem następne w kolejce na handmade'owej liście czekają dwie ikony, także zamówione przez A. No i prezencik dla Małej Damy. Pierwszy projekt czeka na mojego M., który coś nie może się zabrać do przecięcia deski. Drugi już tylko na dobre chęci. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła się pochwalić efektami.
Miłego weekendu życzę i pozdrawiam cieplutko wszystkich odwiedzających!
Ale oryginalne te kolczyki,śliczne cudeńka robisz. Ta zawieszka na butelce taka fajniutka, malutka ale zaraz mi sie rzuciła w oczęta. Jak na pierwszy raz to dla mnie rewelacja.pozdrawiam Cie serdecznie i ściskam mocniutko. Miłego wieczoru;-)
OdpowiedzUsuńTe kolczyki są rewelacyjne, widziałam kiedys gdzies podobne i też mnie zauroczyły. Butelki jedna i druga – super. Podziwiam Twoje manulane zdolności, ja niestety z malowaniem jestem na bakier dlatego tym bardziej mocno podziwiam.
OdpowiedzUsuńA zupka? Nigdy nie kosztowałam? Czy mogę poprosić o przepis kiedys przy okazji??
Ewela, weź Ty mnie kopnij bym i ja nabrała ochoty by coś stworzyc, bo ostatnio zupełnie nie mam weny, a Ty po prostu robisz strasznie fajne rzeczy;) Ptaszkowa buteleczka jest przeurocza, łącznie z zawieszką ;)
OdpowiedzUsuńKolczyki sa swietne, zreszta butelki tez ozdobilas pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńDzieli za przepis, wydaje sie naprawde prosty, moze i ja kiedys sprobuje:)
pozdrawiam
Ale piękne te butelki mam taka z lawendą ale Twoja jest oczywiście ładniejsza i dokładna hehe :), no zobacz! ja mam dzisiaj zupkę z dyni:) dziękuje i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńButelka z ptasia grafiką jest fantastyczna! - świetny, delikatny motyw i zawieszka:)
OdpowiedzUsuńKolczyki super a zupa smakowita!
Pozdrawiam:)))
ptaszkowa butla skradła moje serce...a zawieszka na niej słodka po prostu!! :)
OdpowiedzUsuńzupka dyniowa to już stały punkt na jesienne obiady w naszym domowym menu ;)