Nazywam się Flinta, jestem kundelkiem i mam niecały rok. Mój Pan kilka tygodni temu bardzo poważnie zachorował i już raczej się mną nie zajmie. Pewnie go już nawet nie zobaczę, nie pogłaszcze mnie więcej… Zostałam w domu sama. Co dzień przychodzi ktoś i daje mi jeść, ale na zabawę już nie ma czasu. Z resztą kto się bawi z pieskami na wsi? Mój kolega z kojca znalazł nowego pana, bo jest pieskiem, a ja jestem suczką, w dodatku nie wysterylizowaną, więc nikt mnie nie chce. Ja z kolei nie chcę trafić do schroniska, bo tam jest dużo innych psiaków, które też potrzebują pomocy. A ja potrzebuję kochającego właściciela, któremu odwdzięczę się za miskę z ciepłym jedzeniem i miejsce do spania najlepiej, jak będę umiała. To zdjęcie, na którym jestem było zrobione wiosną, od tego czasu troszkę urosłam, ale zbyt duża nie jestem, no w sumie taka średnia, teraz ważę tak z 12 kg. Na pewno Petra zamieści jakąś moją aktualną fotkę, jak tylko ją zrobi. Bardzo proszę osoby z Wielkopolski o kontakt na maila Petry (petra.bluszcz@interia.pl), jeżeli chcielibyście mnie przygarnąć. Idzie zima, a ja nie mam się gdzie podziać…
A teraz ode mnie. Ja z chęcią bym się Flintą zajęła, bo to zabawny i kochany psiak, młody – czyli do ułożenia, ale mieszkam na 50 m 2 i mam już jednego psa. Pytałam już chyba wszystkich znajomych i nic. Ten bardzo chory Pan Flinty to mój Tata… Bardzo Was proszę, jeżeli znacie kogoś, kto byłby chętny przygarnąć Flintę, to napiszcie do mnie. W obrębie Wielkopolski będziemy w stanie ją dowieźć do ewentualnie nowego domku.
Aktualizacja: Tata już Flinty nigdy nie pogłaszcze...
Aktualizacja z 15 listopada: Wczoraj wieczorem zawieźliśmy Flintę do nowego domku! Ma tam ogródek, kolegę i ciepły kąt. Niemal skakałam ze szczęścia, kiedy zadzwonił do mnie Teść i powiedział, że pewien Młodzieniec chce przygarnąć sunię. No i widziałam, że był nią wprost zachwycony. Mam nadzieję, że teraz Flinta już nigdy nie będzie samotna :) Dostałam mega pozytywny zastrzyk energii!
jakiż on slodki!!!! Petro-trzymam kciuki:)I wspólczuję z powodu taty
OdpowiedzUsuńŚliczna!gdybym nie miała psa i mieszkała bliżej,to chętnie bym się nią zajęła...przykro mi z powodu Twojego taty...trzymam kciuki,żeby było choć troszkę lepiej i żeby ta słodka psinka znalazła kogoś,kto ją pokocha...
OdpowiedzUsuńm.kuternowska@gmail.com
Zawsze mocno się wzruszam widząc takie psy. Chętnie przygarnęłabym je wszystkie. Serce pęka na kawałki...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdą się ludzie o wielkim sercu.
Ściskam Cię bardzo mocno w ten trudny dla Ciebie czas.
Ja poszukuję pieska teraz ale syn chce owczarka szetlandzkiego i nie da się przekonać.
OdpowiedzUsuńGdybym miała dom z chęcią wziełabym tego pieska też bo kocham zwierzeta.
Przeczytałam i.........kilka łez poleciło.... trzymam kciuki i z całego serducha wierzę, że znajdzie się ktoś kto pokocha tego futrzaka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękuję za komentarze! Flinta ciągle bez nowego domu... Jutro idę porozklejać ulotki na mieście. Może to coś pomoże... Trzymajcie kciukasy!
OdpowiedzUsuńPetro,a Ty nie mozesz jej zabrac do siebie?To byloby najlepsze wyjscie,pies Cie zna,jest czastka taty,a tak nie wiadomo,do kogo trafi i co z nim bedzie...Iwona
OdpowiedzUsuńIwono, niestety ja nie mogę Flinty zabrać, bo mam już jednego psa, poza tym mieszkam w bloku na 50 metrach... To nie sztuka przygarnąć psa, jak się nie ma warunków. Ale dobra wiadomość jest taka, że dziś znalazł się ktoś, kto chętnie się Flintą zaopiekuje. Wieczorem zawozimy ją na szczepienia, a potem do nowego domku i mam nadzieję, że będzie tam miała dobrze. Dziękuję za troskę i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńodwiedzasz psiaka?
OdpowiedzUsuńdobrze, że się ktoś nim zaopiekował :)
przykro mi z powodu Twojego Taty...