poniedziałek, 17 października 2011

Biżuteryjny misz-masz

Kolejny post z serii „ale to już było...”. No i nie wiem, czy wróci :) Tworzyć coś na kształt biżuterii zaczęłam już jakiś czas temu. Zaczęłam z modeliną. Tak powstała owieczka-broszka. Była też gałązka głogu i „liść z Lorien”, ale to-to się nie nadawało do niczego, więc wyrzuciłam ostatnio, co by miejsca nie zajmowało. Potem zaczęłam kombinować z innymi metodami. Na warsztatach z decu robiliśmy wisiorki. Zachęcona ich sukcesem postanowiłam zrobić kolczyki. Niestety bez rewelacji. Cóż, nie mam rąk chirurga i tak małe elementy sprawiły mi trochę problemów. Efekt końcowy nie zachwyca, ale co tam! Zaczęłam też składać kolczyki z koralików, które walały się po moich przepastnych szufladach. W ostatnim czasie narobiłam tego trochę...



Pomysł na broszkę z zegarkiem zaczerpnięty oczywiście od Kasandry. A zdjęcia, wiem, wiem, kiepskie, ale robione już dawno. Biżuteria się w dużej części już rozeszła i nie było jak zrobić nowych...
A skoro już o biżuterii mowa, to chciałabym zaprezentować jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza to szafka na różne skarby. Na niej po raz pierwszy ćwiczyłam przecierki. Tam, gdzie powinny wisieć różne łańcuszki wstawiłam figurkę. W szufladkach trzymam kolczyki posegregowane kolorami (takie zboczenie mam niestety, że wszystko lubię układać według barw).
Druga rzecz, to wieszaczek na różne długie ozdoby. Zmiany były niewielkie, bo w zasadzie tylko kolor i falbanki, co by pasował do sypialni. Tego mini-manekina dostałam od Siostry. Pierwotnie był czarny ze srebrnymi detalami.


Często kiedy wieczorem szykuję strój na następny dzień do pracy, stwierdzam, że przydałaby mi się np. jakaś fajna broszka, albo kolczyki, czy co tam jeszcze. Czasami siadam wtedy i coś na szybko próbuję wyczarować. Tak powstała np. broszka z zamka. Miał być kwiatek, ja tam widzę sowę…


Moje biżuteryjne zapędy nie zawsze są jednak udane, więc tworzenie małych cacuszek zostawiam osobom bardziej w tej kwestii uzdolnionym. Wolę większe rzeczy robić, w sensie gabarytowym oczywiście :) Moje toporne łapska nie nadają się do robienia delikatnych ozdób...

Tymczasem w miniony weekend zrobiliśmy ognisko, pewnie ostatnie w tym roku. Zimno było niesamowicie, ale okazja nie byle jaka! To wspólna impreza urodzinowa mojego M., jego Brata i Kuzyna. Po pięknym zachodzie słońca…


…siedzieliśmy pół nocy w blasku ognia, śmiejąc się i zajadając pyszne kiełbaski.


Potem przenieśliśmy się do domu i tam zabawa trwała do czwartej rano. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że chwil spędzonych z rodziną nic nie zastąpi…

5 komentarzy:

  1. Biżuteria super składam zamówienie na naszyjnik z parcianego sznurka :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimie, w razie zamówień proszę o kontakt na maila petra.bluszcz@interia.pl No i proszę się też podpisywać :) Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowna ta szafeczka;) do bizuterii ja też jakoś nie mam paluchów ;P ale Twoje wyroby są bardzo fajne, zwłaszcza ten kwiatek na naszyjniku;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)