środa, 22 czerwca 2016

Lato z dobrodziejstwem inwentarza

No i przyszło. Już puka do drzwi upałami, już wbija szpilę natrętnym komarem. Lato. Najlepsze w tej porze roku jest to, że zaraz po niej przychodzi jesień. Dostrzegam też jednak pozytywne strony, jak przede wszystkim mnogość wszystkiego - owoców, ziół... Podejrzewam, że zarówno moja, jak i wielu z Was nieobecność blogowa, wywołana jest przetwarzaniem skarbów natury i robieniem zapasów na zimę. 
Zaciekawiły mnie opisy syropu z kwiatów czarnego bzu. Pojechaliśmy na wieś, zebrałam kilkadziesiąt baldachów i mam swój własny, przepyszny syrop. Nie chciałam zbierać zbyt dużo kwiatów, musiałam zostawić ich trochę, by za kilka tygodni móc zebrać owoce (to już receptura sprawdzona - na sok). Muszę przyznać, że syrop smak ma bardzo specyficzny, ale niesamowity! Super orzeźwia! Pochwalę się Wam także, że miesiąc temu zrobiłam syrop z pędów sosny. W miniony weekend zrobiłam też kilkanaście słoików truskawek, a wcześniej jeszcze trochę zmiksowałam i zamroziłam. A jako, że interesuje mnie zielarstwo, to szperam sobie w internecie, wyszukuję zastosowanie różnych roślin i spisuję w zeszyciku. Zebrałam już liście poziomek, a dziś, dosłownie trzy godziny temu złożyłam daninę krwi komarom w zamian za liście jeżyny i naręcze pokrzyw. Do tego kwiaty chabra bławatka. Wszystko już się suszy. Znalazłam też ciekawy artykuł o zastosowaniu ziół jako kadzideł. Wydrukowałam sobie ten tekst, ładnie zbindowałam i posklejałam pierwszą stronę. Posłużyły mi do tego: papier z motywem desek (mało widoczny), gaza, wydruk ze starego zielnika z kwiatem czarnego bzu, mały drewniany domek oraz biało-żółty sznurek. Ale nie jest to sznurek zwykły. Dostałam na urodziny prezent, który był nim obwiązany. Pamiętacie urocze notatniki od Holly? To właśnie one były ozdobione tym sznurkiem. Zostawiłam go z myślą o czymś wyjątkowym, no i wreszcie wykorzystałam. 



Od Holly dostałam coś jeszcze. Na początku czerwca uczestniczyłam w szkoleniu w Szczecinie. Zgadałyśmy się z Holly wcześniej i umówiłyśmy na spotkanie. Jeśli odwiedzacie jej bloga, to wiecie, że w pięknych słowach opisała te kilka wspólnie spędzonych godzin. Muszę Wam powiedzieć, że to wspaniała kobieta, dokładnie taka sama, jak na blogu, jak w mailach. Często jest tak, że jednak w internecie nie wszyscy pozostajemy sobą. Ba! Większość zakłada maski. A ja trafiłam na szczerą do bólu osobę. Wiolu! Dziękuję Ci za ten czas, za rozmowę, za spacer po mieście i pyszne śliwkowe piwo! Dziękuję też za poduszkę z współrzędnymi Twojego pięknego miasta! Wiesz dobrze, ile to dla mnie znaczy! Dziękuję! Poducha super się sprawdza! 


A jak już w temacie prezentów jesteśmy, to pochwalę się Wam jeszcze tym, co podarował mi Mąż na imieniny. Kiedy robiłyśmy z Siostrą zaproszenia na jej ślub mimochodem rzuciłam, że fajnie by było mieć gilotynę. Bo nie trzeba odmierzać, wycinać. Wiecie, wygoda! No i już nie muszę się martwić - mam swoją własną, śliczną, bardzo użyteczną gilotynę! Spokojnie, nikogo o głowę skracać nie będę! 




A w tle na zdjęciach coś, o czym dawno marzyłam - liść paproci. Niestety nie szukałam go w noc Kupały i nie mam w zanadrzu kwiatu, ale za to w rogatym kąciku cudnie się zazieleniło. No tak, to cholerne lato i okrutny lipiec za pasem... 



I tym optymistycznym akcentem żegnam się dziś z Wami. Idę smarować ukąszenia komarów i poparzone pokrzywami nogi. Przez najbliższy tydzień długie spodnie murowane... 

7 komentarzy:

  1. No tak to nieszczęsne lato. Wiesz Siostra,że też za nim nie przepadam. Dla mnie mogła by być przez pół roku wiosna a kolejne pół jesień i byłabym bardzo szczęśliwa :-)
    .....pamiętam jak mama robiła sok z czarnego bzu, pamiętam jego specyficzny smak, trochę cierpki ale był b dobry. Mam nadzieję, że już niedługo będę miała więcej czasu i poswiece go na zrobienie jakichś przetworów bo takie swoje, najlepsze i najzdrowsze. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że spróbuję Twoich specjałów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A dla mnie przez pół roku może być zima plus troszkę wiosny i jesieni, nie cierpię lata!
    Wspaniały mąż co w pamięci koduje pomysły na prezenty :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Syrop z kwiatów bzu nie próbowałam, zawsze tylko soki z tych owoców, więc zaciekawiłaś mnie tym smakiem :) Syrop z sosny bardzo polecam, dobry na przeziębienie, odporność, co prawda ja nie robiłam, ale dostałam w prezencie duży słoik w zeszłym roku. No i super prezenty dostałaś i od Wioli i od męża :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchający mąż to skarb! Super prezent!!! I paprotka i podusia i notatnik!!! Same zachwyty!!! Też nie przepadasz za latem??

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam napisać, że fajnie wykorzystałaś sznurek, ale akapit dalej gwałtownie wstrzymałam oddech. I tak mi zostało do końca. Najpiękniejsze dla mnie jest to, że postrzegasz we mnie prawdziwą osobę ze swoimi słabościami i problemami, ale autentyczną. To dla mnie bezcenny komplement. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lato chyba Cię nie lubi (wiem, że z wzajemnością) skoro już napuściło na Ciebie komary. Mnie nie tknął jeszcze ani jeden :)
    Od dawna uważam, że twój mąż potrafi słuchać, dostajesz zawsze bardzo fajne prezenty. Ciekawe co by było gdybyś mimochodem wspomniała o weekendzie np. w Paryżu...

    W kwestii przetworów - czarnego bzu nie lubię, za ten specyficzny smak i zapach, brrrr

    paprotka śliczna :)

    buźka, papa

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś wszechstronnie uzdolniona!!!!! Dziękuję Holly, bo dzięki niej dowiedziałam się o twoim blogu!!!! Pozdrawiam Anna

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)