poniedziałek, 23 listopada 2015

Anioł, którego miało nie być i kot

Jakiś czas temu pochwaliłam się koleżance z pracy, Agnieszce, moimi wątpliwej urody aniołami. Tak jej się spodobały, że poprosiła mnie o namalowanie podobnego. Już wcześniej robiłam dla niej ikony i butelkę z egipskim motywem (matko kochana, kiedy to było?!). Nie mogłam odmówić, choć obiecałam sobie, że już więcej nie obrażę własnych wyobrażeń o malarstwie takimi bohomazami. Miał być w tonacji beżowo-brązowej. Miały być też esy floresy w aureoli. Tło jednak było tak ozdobne, że nie chciałam przesadzać. Po konsultacjach z Agą dorobiłam zakrętasy. Ku mojemu zaskoczeniu, nie wyszło najgorzej. Niestety moje zdjęcia robione na szybko nie nadawały się do publikacji. Mam więc tylko te od Agnieszki. 


Oczywiście Aga nie byłaby sobą, gdyby nie zamówiła też jakiegoś kota. Bo kociara z niej straszna! Powstał zatem i brązowy kot o różnokolorowych oczach, jakie ma jego nowa właścicielka. Szczerze mówiąc zdecydowanie bardziej wolę malować koty, niż anioły... 
Aga, dziękuję Ci bardzo za to, że zechciałaś mieć kolejną zrobioną przeze mnie rzecz. To bardzo motywujące. Plus 50 do pewności siebie!


Pozdrawiam Was serdecznie i witam nowe Obserwatorki!

5 komentarzy:

  1. Wcale się nie dziwię, że chciała - też bym chciała ;-)))
    szczególnie takiego kota - BRAWO

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny anioł i cudny kot:)))Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz Ty zdolną rękę :) Anioł wyszedł Ci przepięknie. I kotek jaki fajniutki. Ty po prostu jesteś malarką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewelina trening czyni mistrza, maluj anioły :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)