Czym jest macierzyństwo, jeśli
nie jednym wielkim wyzwaniem? A czy wyzwania nie są solą życia? Kierując się
tym przekonaniem oraz dzięki wierze w siebie, jakiej dodaje mi moja Kochana
Kruszynka, postanowiłam wreszcie wziąć udział w wyzwaniu Szuflady. Temat jest
bardzo prosty – świecznik. Mam Ci ja dwa, których jeszcze nie pokazywałam. No i
wczoraj główkowałam z godzinę, który pokazać. Padło na brzozowe eko-świeczniki.
Wybrałam je dlatego, że zrobiliśmy je wspólnie z moim Mężem. Można więc
powiedzieć, że są dziełem miłości. Oto odpowiedź na szufladowe wyzwanie (KLIK):
Do wykonania takowych potrzebne
były: kawałek brzozy (wytargałam z kotłowni od Wujka), piłka do drewna, papier
ścierny, wiertarka ze specjalnym wiertłem do wycinania otworów (zapłaciłam za
te wiertła całe 8.50 w sklepie z narzędziami), dłuto i oddany Małżonek. Oczywiście
z Małżonka możecie zrezygnować, jeśli wszelkie urządzenia elektryczne Was
lubią. Należę niestety do osób, które biorąc do ręki np. wiertarkę ryzykują pozbawieniem
prądu mieszkańców połowy osiedla. Mąż okazał się niezbędny. Ale musi to być
model Męża wyjątkowo kompatybilny z Waszymi pomysłami. Ja na szczęście mam
takiego. Nie znajdziecie podobnego w Castoramie, ani w Leroy Merlin (choć tam
rodzą się podobno bohaterowie własnych domów). Ba! Podejrzewam, że swego czasu
takich modeli nie było nawet w Pewexach! Mój jest jedyny w swoim rodzaju i
wyjątkowy i w ogóle wspaniały :D A wracając do podziału prac, to do mnie należy
pomysł, pomiary i szlifowanie, ja też znalazłam odpowiednie drewno. Michu je pociął i wywiercił otwory dopracowując wszystko za
pomocą dłuta. Ah, no i kamień, na którym stoją świeczniki też jest ”dziełem”
mojego Męża – sam wyciągnął go z fiordów na północy Norwegii i targał w plecaku
do domu prawie 3 tysiące kilometrów. Zobaczcie przy okazji, jakie inne skarby
wyłowił specjalnie dla mnie:
Prawda, że taki Mąż to skarb sam
w sobie?
Świeczniki stoją obecnie w
łazience, która jeszcze w lutym przeszła kolejny lifting. Niech ta brzozowa
ozdoba będzie zapowiedzią kolejnego serialu na tym blogu. Bathroom story na łamach bluszczem oplątane już w czerwcu!
Tak, taki mąż to skarb:)))
OdpowiedzUsuńŚwietne brzozowe świeczniki:)
całuję i ściskam!
Bardzo fajnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowy świecznik i pięknie wykonany - gratulacje dla Ciebie i dla Micha! Zbiory norweskie bardzo interesujące :)
OdpowiedzUsuńSuper świeczniki, sama natura :)
OdpowiedzUsuńHa, ha! To dopiero! Czekam z niecierpliwością, bo zwiastun bardzo mi się podoba :))) Świeczniki ekstra!!!
OdpowiedzUsuńUściski!!
Ach,już czekam na kolejne odcinki i całkowitą odsłonę łazienki.
OdpowiedzUsuńTymczasem chwalę świecznik,mnie by się taki przydał na taras,ale byłby nastrój!Niestety nie posiadam ani tak chętnego męża(Tobie gratuluję!),ani wujka z kotłownią:))))Buziaki.
Piękne świeczniki:)Gratuluję takiego M:) Mój niestety nie czai moich klimatów i wszystko muszę sama:(Dlatego niedawno zaprzyjaźniłam się z wiertarką:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Skarb nad skarby i przywozi skarby ;)))
OdpowiedzUsuńczekam na dalsze części sagi ;))
pozdrawiam
Ag
Swietny swiecznik! A raczejswieczniki:)
OdpowiedzUsuńJesteś niemożliwa! Uwielbiam Cię za to poczucie humoru:-) Świeczniki są genialne, ale cała historia wywołała taki uśmiech na mojej buzi, że chyba nie zasnę;-) Buźka:-)
OdpowiedzUsuńFantastycany swiecznik!zdobycze z głębin bardzo oryginalne:)
OdpowiedzUsuńjak widać najważniejsze są wykopaliska:)
OdpowiedzUsuńŚwieczniki bardzo orginalne i eko , co uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńFajny mąż :-)
Pozdrówka cieplutkie!
Też mam kilka dekoracji z brzozy. Bardzo wdzięczny materiał do pracy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Noo...i jak ja mam za mąż wyjść jak Ty najlepszy okaz na półce zgarnęłaś?? ;-)))
OdpowiedzUsuńNic tylko pozostać w staropanieństwie i cieszyć się z tego stanu ;-)))
Świecznik rewelacyjny... bo ja bardzo lubię - po pierwsze świeczniki... po drugie takie właśnie drewniane, "domowe"
Pozdrawiam serdecznie ;-)))
Ciekawe miejsce więc z przyjemnością zostaję i będę się przyglądać. Bardzo, bardzo lubię takie naturalne twory. Świecznik urzekł mnie w zupełności. Mam z brzozy jedną ciekawą dekorację i bardzo ją lubię. Podziwiam kamień i inne skarby Norweskie. Ja sobie jakiś czas temu przywiozłam z Norwegii kraba i rozgwiazdy:) Gratuluję Męża - to największy skarb!
OdpowiedzUsuńTak, taki Mąż to skarb :)
OdpowiedzUsuń"...model Męża wyjątkowo kompatybilny z Waszymi pomysłami..." - świetne :))) zakochałam się w tym stwierdzeniu!
OdpowiedzUsuńświecznik poczyniliście bardzo fajny.
masz wspaniałe zdjęcie w swoim profilu, wyszłaś przepieknie!
buziaki
Dziękuję za wzięcie udziału w moim wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńWitaj, urzekły mnie te brzozowe świeczniki. Mógłbym zaczerpnąć pomysł??? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń