środa, 9 listopada 2016

Love is in the air

Są wieczory leniwe, spędzane pod kocem, z książką lub filmem, kubkiem grzanego wina i w blasku świec. Są też pracowite, dzięki którym mam poczucie, że nie marnuję czasu. Dlatego o dziesiątej wieczorem sprzątałam kuchnię, gotowałam zupę i smażyłam kotlety, a o jedenastej wrzucam posta. Ja wiem, że dla dużej części z Was to norma, ale ja wolę wieczory już mieć dla siebie (i dla męża). Łucja chodzi spać już o ósmej, więc można coś potem jeszcze zaplanować. Dziś mam nadgodziny. 


Będzie więc bardzo pozytywny wpis pełen miłości. Zaprezentować Wam chciałam dwie kartki na wesele. Na końcu będzie książka. 
Jeszcze wiosną koleżanka z pracy poprosiła mnie o wykonanie wyjątkowej kartki na ślub swojego syna. Marzanna jest niesamowicie energetyczną osobą. Jeśli miałabym kiedyś syna, to chciałabym być dla niego taką matką, jak ona dla swojego. I odwrotnie - chciałabym mieć syna, który tak mnie kocha i szanuje... Postarałam się więc, by było bardzo elegancko. Dominujące kolory to biel i beż. Po raz pierwszy zrobiłam także pudełko zamiast koperty. Pełna improwizacja zwieńczona sukcesem! Do odprawienia tych czarów użyłam urządzenia do zaginania papieru, czyli plastikowej podkładki z rowkami i szpikulca zakończonego maleńką kuleczką. Tak, dopóki nie dostałam od mojej siostry tego jakże prostego w formie i obsłudze ustrojstwa, równe zaginanie kartek było dla mnie jak czarna magia... 





Kolejna karteczka, już skromniej obfotografowana, powstała na ślub kuzynki. 


A na koniec obiecana książka. Zachwycałam się ostatnio opowieścią o Świętosławie i początkach państwa polskiego. Zastanawialiście się jednak kiedyś, co by było, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu? Jak potoczyłyby się losy Polaków? Taką ciekawą. alternatywną historię naszego kraju możemy odnaleźć w powieści Szeptucha Katarzyny Bereniki Miszczuk. Polska w czasach współczesnych jawi się nam jako mocarstwo, w którym służba zdrowia działa zgoła inaczej, niż nasz szanowny NFZ. Po studiach medycznych każdy absolwent odbywa staż u szeptuchy, wiejskiej, mądrej baby, która jest - można to tak określić - pierwszą pomocą przedmedyczną. To do niej można iść po maść na kurzajki, specyfiki na kaszel, czy psychologiczną poradę. Ona także poradzi, co zrobić, by krowa na powrót dawała mleko. Do takiej właśnie wiedźmy zgłasza się na praktykę Gosia, główna bohaterka, zatwardziała ateistka panicznie bojąca się kleszczy i wyśmiewająca wszelki zabobon. Zostaje wplątana w intrygę, w której stawką jest życie i miłość, a pod maskami zwykłych ludzi kryją się bogowie i demony. Książka ta to połączenie fantasy i romansu ze sporą dawką słowiańskiej mitologii. Trzeba przyznać, że autorka odrobiła zadanie domowe z kulturoznawstwa i folkloru. I choć nie przepadam za ckliwymi historiami, to polecam Wam Szeptuchę. Nie ma tam wielkiej polityki, przynajmniej w odniesieniu do alternatywnej teraźniejszości. Nie ma nagonki na chrześcijański Zachód. Jest za to ciekawa historia, którą warto poznać. Poniższa ilustracja pochodzi ze strony wydawnictwa.









9 komentarzy:

  1. Przyznaję zainteresowała mnie treść książki ,którą przeczytałaś.Karteczka na ślub syna niezwykle elegancka, taka odpowiednia na tę wielką okzaję.
    Proza życia z początku postu to realia w wielu domach, jak się temu podświadomie nie przeciwstawiasz to można to zaakceptować.Pozdrawiam cieplutko w ten mroźny poranek

    OdpowiedzUsuń
  2. mój Filip też chodzi spać o ósmej, więc wieczory mam dla siebie, karteczki śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. książka ciekawa, myślę, że z kategorii dla każdego, a kartki urocze, żałuję, że nie mam tyle cierpliwości...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta pierwsza kartka to przenajpiękniejsza Twoja kartka, jest wspaniała. Zachwyca mnie nie tylko perfekcyjne wykonanie ale przede wszystkim pomysł. Nie wiem skąd czerpiesz pomysły ale wydaje mi się że to studnia bez dna... Pięknie napisałaś o relacji koleżanki i syna, jestem przekonana, że Ty dla Łucji również jesteś doskonałym rodzicem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prace wyszyły Ci przepięknie :) Piękne zestawienia kolorów! Ja niestety, rzadko mam wieczory dla siebie....sprzątanie i gotowanie w nocy to u mnie już norma...niestety przy pracy na dwóch etatach nie da się inaczej. Ale przyzwyczaiłam się już do takich obrotów:) Jednak od czasu do czasu staram się wygospodarować chwile na tworzenie i czytanie książek:) Serdecznie pozdrawiam -Gosia

    OdpowiedzUsuń
  6. Prześlicznie tu u ciebie...romantycznie i nastrojowo :)
    Cudne prace scrapbookowe...widać ,że to kochasz:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczna kartka :) Zapewne będzie szczególną pamiątką.
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)