środa, 12 listopada 2014

Zmiany

Skończyła się. Niezależnie od tego, co widać za oknem, od temperatury i słonecznych promieni przebijających się przez ciągle trzymające się gałęzi liście. Złota polska jesień odeszła wraz z nadejściem mglistych, wilgotnych poranków, wraz z gnanymi przez zachodni wiatr zapachami jabłek, ognisk i szykującej się do zimy natury...
Byliśmy ostatnio u przyjaciół pod Poznaniem. Po obiedzie spakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy do lasu. Cisza, spokój, biegająca Łucja i szalejący Kapsel (w języku Lucka „Psapsel”, pies Cioci „Edi” i Wujka „Buby”), raz po raz odzywające się ptaki. I znowu ten rozsadzający nozdrza zapach, zupełnie nie do określenia. Tak pachnie las tylko jesienią. Listopadową jesienią. I to nieodparte wrażenie, że zaraz za linią drzew znajduje się inny świat, nieokiełznany i mroczny, gdzie rządzą inne prawa, a czas płynie inaczej. Zupełnie jakby alejka sosen i świerków prowadziła w inny wymiar.


Także w domu panuje inna atmosfera. Inaczej pachnie zgaszona świeczka, inaczej cynamonowe bułeczki i mandarynki. Może po prostu wyostrza mi się zmysł węchu... Jako, że remonty jeszcze przed nami postanowiłam zmienić, to co mogę małym nakładem kosztów i czasu. Na pierwszy ogień poszła lampka. Po pierwsze zawsze podobały mi się sweterkowo-warkoczowe motywy. Po drugie szkło, z którego wykonany był abażur, stało się niebezpieczne dla Łucji. A może to Łucja stała się zagrożeniem dla lampy..? Jakkolwiek by nie było, szklane płytki wyjęłam, a na metalowy szkielet naciągnęłam rękaw starego swetra. Do kompletu zrobiłam pokrowiec na świeczkę i wkomponowałam ją w stroik na stole. Jeszcze tylko poduszka zrobiona z tego samego swetra dość dawno temu i listopadowy look gotowy. Wiem, że wszystko to dość monochromatyczne, ale wierzcie mi, zabawki Łucji rekompensują brak kolorów w salonie. Wszystko musi być stonowane i spokojne, bo inaczej dostałabym bzika od feerii barw.








Mam nadzieję, że nikogo nie wprawiłam w depresyjny nastrój. Mój także – wbrew pozorom – taki nie jest. Może melancholijny, ale z pewnością nie depresyjny. O żadnej innej porze roku nie czuję się bowiem tak żywa i tak przepełniona energią, jak właśnie jesienią! Czego i Wam życzę!


8 komentarzy:

  1. Lampa po prostu rewelacyjna !!! :) Sama bym pewnie na taki pomysł nie wpadła. Świeczka również mi się podoba :)
    No i ten las ...... marzenie na długiiiiiii spacer. Jesień, uwielbiam ją :)
    Serdecznie pozdrawiam z Deszczowej Wyspy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lampa po metamorfozie wygląda znakomicie:) dekoracja ze świecą również.
    Poduchy tylko zabrakło do kompletu:)
    A przypływ energii u mnie zawsze na wiosnę. Jesień mnie jakoś nie cieszy a nadchodząca zima tym bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, naprawdę dostajesz energii jesienią ? Ja mam taki spadek formy, zimno mi i spać bardziej mi sie chce :-(
    Lampka super, cieplutka! A do lasu mnie zachęciłaś :-)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna jesienna kompozycja- brawka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wprawiłaś mnie w lekki, piękny nastrój, ja też lubię jesień, bo jesienią się urodziłam;) Lampa piękna i ta kompozycja jesienna - cudowna:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna lapmpa!!!!
    A co do lasu, to takiej mi ochoty narobiłaś.... ale muszę poczekać aż mój Ogr będzie miał wolne przedpołudnie, a wtedy kaloszki...... i poszli....

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie z pewnością nie wprawiłaś w depresyjny nastrój. Wprost przeciwnie, w końcu powstały nowe rzeczy... Lampka wyszła świetnie, uważam, że w sweterkowym ubranku jest jes bardzo dobrze. Kompozycja na ławie cudna!
    No i alejka taka zaczarowana...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka ciepła zrobiła się Twoja lampka. fajny pomysł:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)