Wielkanoc już za trzy tygodnie…
Czas leci nieubłaganie, niewiadomo kiedy. W tym roku z dużą rezerwą podchodzę
do świątecznych dekoracji. Pewnie nic nowego nie zrobię. Będzie to pierwszy raz
od bodajże trzech lat, kiedy nie wymaluję żadnej dekupażowej pisanki. Dziwnie
mi z tym jakoś, ale nie mam ani weny, ani czasu. Za to zrobiłam
stroik-koszyczek do żłobka Łucji.
Wykorzystałam jajka z ubiegłego
roku, koszyczek i królika, które leżały zapomniane w rodzinnym domu, dekoracje
wyciągnięte z bukietu, który dostałam od Męża na dzień kobiet oraz gałązki
brusznicy zebrane kilka tygodni temu w lesie. Jak wicie u mnie nic się nie
marnuje! A z wielkanocnych rzeczy popełniłam wczorajszego wieczoru kilka
kartek, więc to nie jest tak, że się tak do końca świątecznie lenię.
Życzę Wam cudownej i słonecznej
niedzieli!
Ślicznie:))
OdpowiedzUsuńPiĘkny koszyczek :) widzę ze ciebie tej wiosny tez uzekł kolor rozowy :)
OdpowiedzUsuńjakie piękne stroiki
OdpowiedzUsuńSuper. Ja też staram się robić swoje prace z elementów z "odzysku". Pisanki też z wydmuszek robię ;) Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł
OdpowiedzUsuńkolorowo, wiosennie i świątecznie:)
OdpowiedzUsuńStroik bardzo fajny, a wena może przyjść tydzien przed świętami :)
OdpowiedzUsuńświetny stroik, bardzo fajne te jajka! niby weny nie masz a jednak powstała piekna rzecz!
OdpowiedzUsuńno i pięknie niech się kuraki panoszą:)
OdpowiedzUsuńA ktos tutaj podobno nie lubi rozowego ;) Koszyk pelen kolorow na pewno spodoba sie dzieciom ;) Pozdrawiam Karola ;)
OdpowiedzUsuń