sobota, 9 kwietnia 2016

Kwiaty - sztuczne, czy naturalne?

Kiedyś wydawało mi się, że absolutnie nie ma problemu, bo oczywiście, że prawdziwe. Sztuczne kwiaty kojarzyły mi się z tandetą, kiczem i - ewentualnie - kompozycjami na groby.  Ale, jak to w życiu często bywa, przewartościowałam moje poglądy. W większości za sprawą Łucji. Po pierwsze jednak kwiatki w moim mieszkaniu żyją bardzo krótko. Nawet nie o to chodzi, że nie mam ręki do kwiatów, o czym niejednokrotnie Wam pisałam. Jak ja zapominałam, to podlewał mój Mąż. W poprzednim mieszkaniu udało mi się wyhodować imponujący bluszcz, a wcześniej, razem z Siostrą, zajmowałyśmy się przydomowym ogródkiem. Szkoda, że nie mam zdjęć z tamtego okresu, bo było się czym chwalić. Ale w naszym obecnym mieszkaniu aura zdecydowanie roślinom nie sprzyja. A to usychają, a to lęgną się w ziemi jakieś straszne robale, a to zjada je jakieś choróbsko. Tak więc od dawna mam jedynie na oknie w kuchni dwa fiołki alpejskie i jako tako się trzymają. Czasem jakieś zioła... Jeśli więc spodziewaliście się jakichś złotych rad dotyczących pielęgnacji roślin, to odsyłam do innych stron, czy blogów. Kwiatów ciętych nie lubię za bardzo. Uważam, że ich miejsce jest na łące i w ogrodzie, więc sama nie kupuję. Lubię dostać mały bukiecik od Męża na urodziny, czy dzień kobiet, ale to wyjątkowe sytuacje. Która z nas z resztą nie lubi dostawać kwiatów? Tak było i miesiąc temu, kiedy z okazji naszego święta dostałyśmy z Łucją po pięknej wiązance. Nie oparłam się też pokusie zakupienia kilku hiacyntów, czy żonkili - w końcu tak pięknie ożywiają przestrzeń po zimie. Ale niestety prędko przypomniałam sobie, że w latach poprzednich kończyło się to lejącym się katarem Lucka. Jak szybko je poustawiałam, tak szybko je sprzątałam. Smutno jednak w domu bez roślin. Ja, jako miłośniczka natury kocham wprost zieleninę. Z pomocą przyszły dyskonty, w których ostatnio zaroiło się od sztucznych kwiatów. Ale co to są za kwiaty! Zupełnie niepodobne do pokutującej w mojej wyobraźni tandety! Te szafirki z Lidla to jeszcze z bliska można rozszyfrować, ale na aloes z Biedronki nabrałam się totalnie. Sztuczność można dopiero wymacać. Kupiłam więc i stoją sobie dekorując nasze cztery kąty. Bardzo bym chciała mieć dom pełen roślin, ale niestety warunki nie sprzyjają. Jeśli wiec mogę cieszyć oko sprytnym i wiernym substytutem, to będę to robić. Nawet już zapowiedziałam Mężowi, by nie kupował mi kwiatów na urodziny. Nie warto, bo serce mi się kroi na widok umazanej smarkami buźki Lucka, choćbym ją wycierała co 5 minut. Swoją drogą dorwała ostatnio coś do jedzenia i teraz ma na rączkach rany aż do krwi... Właśnie dlatego uważam dziś, że sztuczne niekoniecznie znaczy złe (choć chodzi mi jedynie o kwiaty :D).






7 komentarzy:

  1. Kochana, a próbowałaś działać z bibułką? Piękne kwiatuszki, nawet drzewka można z tego zrobić, a jaka przy tym zabawa z dzieckiem i powrót do lat przedszkolnych :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Imponujące podobieństwo do prawdziwych :)
    Mój aloes (żywy -jeszcze ;) ) jest tylko nieco jaśniejszy.
    Gdybyś nie napisała, że są sztuczne też dałabym się nabrać ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie sfotografowałaś te aloesy! I rzeczywiście można się nabrać;) Bardzo współczuję z alergią u Łucji:(((
    Też jestem wielką miłośniczką kwiatów...chyba każdych, sztucznych też:) Dobrej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja ręki do kwiatów nie mam:(. Albo zasuszę, albo przeleję :( i także cieszę się sztucznymi. Miłego wieczoru, Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty to akurat nie masz innego wyjścia, nawet gdyby Łucji minęło uczulenie kiedyś to przecież pozostaje jeszcze mieszkanie, które kwiatom nie odpowiada więc w tym przypadku sztuczne to jedyne rozwiązanie. A że jest coraz więcej pięknych sztucznych kwiatów to aż żal nie skorzystać. Ja sama ostatnio trzymałam w ręce okazy takie jak masz Ty ale zrezygnowałam na rzecz innych zakupów dekoracyjnych a gdy dotarałam do domu to oczywiście jak to ze mną zwykle bywa żałowałam. Żal był jeszcze większy gdy się okazało, że kwiaty wykupili inni sympatycy ciekawych rozwiązań.
    buźka dla biednego Lucka!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię aloes, nie tylko pasuje idealnie jako dekoracja ale również ma zdrowotne właściwości, z których często korzystam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)