Dokładnie tydzień temu na moich barkach spoczął kolejny krzyżyk. Z tej okazji dostałam od Was mnóstwo prezentów i życzeń. Za wszystkie bardzo serdecznie Wam dziękuję! To wspaniałe i motywujące. Wierzcie mi, ten rok był wyjątkowy - jeszcze nigdy tyle osób nie pamiętało o moich urodzinach. To pewnie w dużej mierze zasługa fb :)
Tymczasem chciałam się Wam pochwalić pięknymi prezentami. Wszystkie razem i każdy z osobna sprawiły mi wiele radości! I cały czas mnie cieszą, bo wszystkie stoją na widoku i przypominają o Waszej życzliwości. Pokażę je może w kolejności, w jakiej je dostałam.
Pierwsze paczuszki dotarły do mnie jeszcze w piątek. Kiedy wróciłam do domu, zastałam w skrzynce awizo. Idąc na pocztę otrzymałam telefon od Sąsiadki, że kurier zostawił dla mnie przesyłkę. I tak, po wejściu do mieszkania miałam radochę, jak w wigilijny wieczór.
Najpierw prezent od Ilony - zapakowane w piękne, okrągłe pudełko, szare w białe kropeczki, były słoik i świeczka. Pudełko oczywiście natychmiast zaanektowała Łucja. A ja zastanawiałam się, co by tu włożyć do słoika... Ilonka - dziękuję Ci z całego serca!
Następna paczka była wielką niewiadomą - okazało się, że to
Holly postanowiła mnie obdarować fantastycznymi notesami i kartką, które sama wykonała. Notesy mają w środku kieszonki z różnymi tagami. W dodatku są robione specjalnie dla mnie! Ja nie wiem, czym sobie zasłużyłam na takie cudowne rzeczy! Holly - moc podziękowań i buziaków dla Ciebie!


W niedzielę, tuż przed popołudniową randką z Mężem, do drzwi zapukały moje szalone koleżanki - Paulina i Nina z dzieciaczkami. Jakież było moje zdziwienie, kiedy wręczyły mi wielką torbę, w której spoczywał świecznik z trzema uroczymi słonikami oraz dwie świeczuszki - identyczne jak ta od Ilony! Dziewczyny - wielkie dzięki! Aż się prawie poryczałam, jak wyszłyście! A w mojej głowie niemal od razu zaczął świtać pomysł na kompozycję... Korzystając z kreatywnych pomysłów
Sandryki zrobiłam sobie tacę - z moich mocno uszczuplonych już zbiorów wyciągnęłam kawał deski, oszlifowałam ją i zaolejowałam, a następnie przybiłam dwa skórzane paski - pozostałości od jakichś butów. Całość stoi sobie na oknie i każdego dnia cieszy moje oko!


Myślałam, że to już koniec - tyle dobrego na raz! Tymczasem w poniedziałkowy poranek w pracy, w moim pokoju pojawiła się koleżanka, Agnieszka. Żebyście widziały rozmiar torby - szczerze mówiąc nie wiedziałam, czego mam się spodziewać... Drżącymi rękami odpakowywałam papier i... omal nie dostałam zawału! Moim oczom ukazał się druciany koszyk - szukałam podobnego już od jakiegoś czasu na owoce i warzywa. A potem jeszcze metalowa herbaciarka oraz zakręcany kubek, w którym z miejsca niemalże rozgościło się czekoladowe mleko sojowe, które ostatnio pijam (starej babie uaktywniła się nietolerancja laktozy). Aga - jesteś niesamowita - dziękuję Ci ogromnie!
Myślicie, że to wszystko? O nie! Ale o tym będzie już następnym razem. I jeszcze następnym. I jeszcze w sierpniu, bo jeden prezent jest bardzo długoterminowy. Miłej niedzieli Wam życzę i dużo słoneczka!