środa, 21 maja 2014

Myszka Miki gra w guziki...

...a kaczorek szyje (podobno) worek, jak mówi dziecięca rymowanka. A ja niczym ten kaczorek właśnie uszyłam nie worek, lecz myszkę. Jest to maskotka rekordowa. A rekord jest nie byle jaki! Otóż przy tworzeniu tej niewinnej zgoła isotki padło więcej niecenzuralnych słów, niż przy wszystkich pozostałych razem wziętych. Zaczęło się jak zazwyczaj - "A umiałabyś uszyć Myszkę Miki? Bo wiesz, jak nie, to trudno...". A w mojej głowie się zakotłowało. "Co? Ja nie potrafię? Nie może być!". No i zgodziłam się, na swoją i Męża mego zgubę (szczęściem szyję, kiedy Łucja już śpi). Wykrój znalazłam dość szybko na bogatej w zasoby rosyjskiej stronie prettytoys.ru. Od razu zauważyłam, że nie będzie to łatwy projekt. Ale skoro podjęłam się zadania, to musiałam je wykonać. W miniony piątek siedziałam do drugiej w nocy i próbowałam dopasować do siebie elementy buźki. Wytrwale, choć pod przymusem i z pomocą wielu gróźb słownych, siedział ze mną Michał. Spasował przed północą. Ja wytrwale wrzucałam w translator opisy i dowiedziałam się w końcu, że po prostu to błąd w formie. Następnego dnia znowu usiadłam do pracy. Doprowadzona do skrajnej rozpaczy postanowiłam kroić na żywca. Tylko "twarz", bo resztę wykorzystałam z wadliwego wzoru. Potem okazało się, że mysz wyglądała, jakby zbyt długo przesiadywała w McDonald's (choć ja tam osobiście od czasu do czasu lubię przegryźć jakiegoś kurczakburgera). Niedzielę spędziłam więc na poprawkach, odsysaniu tłuszczu i zakrywaniu blizn. Pomimo tego, że w trakcie realizacji miałam wiele chwil zwątpienia, a nawet przeszło mi przez myśl porzucenie zadania, to po kilku głębokich oddechach (i drinkach), siadałam znów do pracy. Jeszcze wczoraj o dziesiątej w nocy włączałam maszynę, żeby uszyć i wymienić uszy, bo poprzednie były zbyt małe i oklapnięte.




Efektem jest całkiem fajna Myszka Miki, choć kolega w pracy stwierdził, że wygląda, jakby jej ktoś sztachetą przyłorzył w głowę. Komentarz mojego szwagra nie nadaje się do publikacji... Ja jednak, wiedząc ile pracy włożyłam w nadanie temu początkowemu niewypałowi znośnego kształtu, jestem zadowolona. Powiedzmy, że jestem. Po prostu cieszę się, że to już za mną. Nabawiłam się też urazu do disnejowskiej myszy. Podejmę się uszycia podobnej tylko na prośbę Łucji, jeśli kiedyś będzie chciała. Nikt więcej nie będzie mnie w stanie przekonać!
Tymczasem żegnam się z Wami. Pewnie następnym razem spotkamy się z okazji ogłoszenia wyników mojego candy. Chętnych zapraszam jeszcze do zgłoszeń! (link w pasku bocznym)
 

18 komentarzy:

  1. Bardzo fajna maskotka wyszła :) jak dla mnie niewygląda jak "by dostała sztachetą" :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha :) to już zacznij szyć Myszę dla córki :) jakoś prawie każde dziecko przechodzi jak przez "trzydniówkę" także i fascynację Myszą :)
    dziś też pisałam o MM ...ale zbieg okoliczności :) a może Mysza na topie teraz?
    tak czy siak Twoja jest SUPER...gratuluję tego zacięcia i zrobienia jej od A do Z :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. "chłopy" się nie znają! - fajna miki i tyle :-)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam twoje samo zaparcie, ja zazwyczaj rezygnuję ale twój upór się opłacił i przybrał fajną formę myszy. Mam nadzieję, że nie oddałaś jej komuś, przecież tyle was połączyło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :-) Mysza jak malowanie :-)
    ale zdolniacha z Ciebie !
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  6. O Boziu!!! Ja myslalam ze ogladam zdjecie myszki miki zakupionej w sklepie , a tutaj wychodzi ze sama ja uszylas!!? O rany ! NIe dziwie sie ze szly niecenzuralne slowa bo mi sie w glowie nie miesci zeby tak zrobic identyczna do oryginalu mysze ! Jestem pod wielkim wrazeniem i powinnas byc z siebie dumna. Ja bym nie potrafila. ! Swietna robota bije brawa przed Toba!

    OdpowiedzUsuń
  7. przy sztachecie popłakałam się ze śmiechu :D
    Myszka niczego sobie, gratuluję takiego tworka. Dobrze że odbiega od realnej Myszki bo by cię pozwali o plagiat.
    Spodenki rewelacyjne...jak dla mnie BOMBA całokształt!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję umiejętności. Naprawdę. Myszka Miki wyszła Tobie wprost rewelacyjnie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudna myszka!!!Gratuluję,bo ja tak nie umiem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Suuper Myszka Ci wyszla :):) Niesamowicie sie napracowalas ,ale efekt koncowy jest Super :) Ja dopiero co malowalam Myszke Mini :) Jak bedziesz miala ochote zobaczyc ,to Zapraszam :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tam jestem pod wrażeniem... myszka wygląda świetnie :) Gratuluję i podziwiam... Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. ;-)))))
    Szczerze się uśmiechnęłam do jakże swojskiego "ja nie potrafię??" Ostatnio nawet kawał o tym słyszałam
    Szkoda, że tej pierwszej wersji nie sfotografowałaś...
    Więcej wiary w siebie - sama sobie doskonale poradziłaś więc wykroje Ci nie potrzebne
    Uścisków moc i pozdrowienia najgorętsze zasyłam

    OdpowiedzUsuń
  13. gratuluję wytrwałości :) myszka wyszła bardzo dobrze
    Za mną od jakiegoś czasu chodzą smerfy i krecik, żeby je uszyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Myszka wyszła rewelacyjnie, a wszyscy faceci chętni do komentowania powinni spróbować przyszyć chociaż mały guzik!
    Wierzę, że jaśniało od przekleństw gdy ja szyłas, ja z pewnością nie podjęłabym się takiego zadania, patrząc na nią to wydaje mi się przerażająco dużo pracy. A tak w ogóle to jestem pełna podziwu dla Twojego talentu krawieckiego, jesteś wielka!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Początki są najtrudniejsze. Teraz już będzie tylko lepiej ( chociaż ta myszka jest całkiem dobra ) i łatwiej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Myszka jak żywa!Gratuluję pomysłu:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Myszka Miki świetna. Myślę, że wszystkie małe dziewczynki (i nie tylko) chciałyby taką mieć;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)