Dziś zaczynam od kuchni. A w niej
kilka zmian, w sensie dodatków. Na pierwszy ogień idzie kropkowa kurka, o
której kiedyś mimochodem wspominałam.
Widziałam raz podobną w necie i
bardzo mi się spodobała, a że w sklepie akurat jej na stanie nie mieli (w Home
& You), to poprosiłam Męża, żeby mi wyciął ze sklejki coś kurzego. Naszykował
mi też druciki na ogon i nóżki. No a mi pozostało tylko pomalować. Grzebyczek i
dziobek zrobiłam z filcu. I kura gotowa. Stoi teraz i dumnym okiem spogląda na
kuchnię:
Radość z niej jest tym większa,
że zrobiliśmy ją z Mężem wspólnie. Widzę te kurze niedoskonałości i wcale mi
nie przeszkadzają… Już zawsze będę na nią patrzała z sentymentem.
Kolejnym przedsięwzięciem, w
którym poprosiłam Męża o pomoc było zawieszenie półeczki na prezeciochy, o
których mówiłam Wam ostatnio. Przywieźliśmy starą półkę z mojego rodzinnego
domu. Zrobił ją kilkanaście lat temu mój Tata. Teraz tego nie widać, ale miała
powypalane wzorki – kółka i kropki. Uległy niestety zamalowaniu :D Po dość
mocnym szlifowaniu, dwukrotnym nałożeniu farby i powrocie Męża ze
skandynawskich wojaży półka znalazła wreszcie swoje miejsce:
Znalazły się na niej praktycznie
same prezenty – słoiki od Cioci Eli, komplecik od Siostry i woreczek od Ani. I
tylko makowe słoiczki zrobiłam kiedyś, kiedyś sama. Bardzo się cieszę, że
zyskałam trochę miejsca na blacie. Już niedługo pewnie bardzo się przyda.
Poza kuchennymi nowościami
chciałabym się Wam dziś pochwalić wyróżnieniem, które dostałam od Ani z Mój dom
– moja przystań. Aniu, bardzo serdecznie Ci dziękuję :D Ogromnie się cieszę!
Trzeba mnie było widzieć, jak o tym przeczytałam – banan na ryjku i łzy w
oczach (te łzy to przez to, że ostatnio wszystko mnie wzrusza…)
Co do moich typów na wyróżnienia,
to u wielu z Was widziałam już te banerki, choć ostatnio jestem bardzo rzadko w
blogowym świecie, więc nie gniewajcie się, że tym razem pominę tę część i nie „podam
dalej”.
I jeszcze mała refleksja na
koniec. Mąż mi znowu wyjechał. Tym razem do Norwegii. Nacieszyłam się nim raptem
dwa dni, a on znowu hyc! i go nie ma. Tak daleko od siebie, to chyba jeszcze
nie byliśmy. Siedzi sobie teraz na samiutkim krańcu świata, prawie 3 tys. km stąd.
Wczoraj był na Nordkapp, przylądku uważanym za najdalej wysunięty na północ
punkt Europy. A ja tu usycham, słomiana wdowa… I tylko mnie denerwuje, jak
ciągle mi się ktoś pyta, jak się z tym czuję… A jak mam się czuć? Jak Osiołek z
„Kubusia Puchatka”:
- Czasem leżę w trawie i wcale
mnie nie widać – mruknął Osiołek – I świat jest taki ładny! A potem ktoś
przychodzi i pyta: „Jak się dziś czujesz?” I zaraz się okazuje, że okropnie.
Już niedługo mężuś wróci na pewno:) Trzymaj się tam i korzystaj z naszej pięknej jesieni:) super kurka i półeczka..a słoików to Ci zazdroszczę hoho!
OdpowiedzUsuńświetne masz dodatki :)))
OdpowiedzUsuńja kropeczki uwielbiam - :P kurka wyszła pierwsza klasa a te niedoskonałości są najfajniejsze w rzeczach robionych własnoręcznie :))
co do rozstań no cóż czasem w życiu tak jest ... byleby przetrwać a potem będzie lepiej :)
:*
Kochana mój mąż bardzo czesto jest w Norwegii i jestem sama miesiącami. Wiem co czujesz. Pozdrawiam Cię serdecznie trzymaj się:)))
OdpowiedzUsuńprawdziwe skarby pokazał nasz blogowy Osiołek Osamotniony:) naprawdę śliczne śliczności na półeczkach stoją i się świetnie prezentują i półeczki też fajowe! Co do kurki to jest the best, wcale bym nie chciała z H&Y mając takiego zdolnego męża i takie kreatywne łapki jak Ty. Cieszę się, że wyróżnienie tak Cię ucieszyło!!! Muczos buziakos, cmok cmok cmok!
OdpowiedzUsuńFajnie , że jesteś :-)
OdpowiedzUsuńKurka super - będziesz o niej miło myśleć, rzeczy zrobione w ciąży wyzwalają ciepełko jak sie na nie spojrzy.
Półka super, właśnie pomyślałam, że by mi sie taka nad blatem przydała, bo blat taki zagracony.
Osiołek wie co mówi, ale powroty i powitania sa cudowne :-)
Pozdrawiam ciepło!
Groszki to jest to co lubię, moja Kasia na twoją kurkę zawołała: ja też taką chcę, więc jak Ci się znudzi...
OdpowiedzUsuńTy masz męża daleko, a ja swojego mam ze sobą 24 godz. na dobę, to też bywa czasem skąplikowane, każdy medal ma dwie strony-mówiła moja babcia.
Piękne i półeczka i kurka w kropki.
OdpowiedzUsuńDobrego samopoczucia życzę.
Kurka jest słodka :) A półeczka i zawartość bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńKuchnia jest bardzo przytulna
OdpowiedzUsuńA kurak :D:D uroczy
Pozdrawiam
Witaj Ewelinko...:)) milutko się u Ciebie zrobiło...kurka świetna...ja zaraz po urodzeniu córeczki ( miała 2 miesiące) straciłam męża na pół roku...wyjechał na szkolenie zawodowe...i niestety nie dało się z tym nic zrobić...tzn. mógł zrezygnować ale straciłby pracę...było ciężko...ale przetrwałam...a Tobie życzę samych cudownych dni...zwłaszcza teraz:) całusy;* a i zapraszam na mojego nowego bloga http://nakrancu.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMąz dwa dni w domu i jeszcze kurkę ci wycina ze sklejki? Kochany musi być. Z tymi wypalanymi w drewnie wzorkami naszła mnie refleksja, bo ostatnio takie zamalowywałam na pudełku po niciach - ktoś się kiedyś namęczył żeby je zrobić i ani myślał, że kiedyś będzie ktoś je niszczył. :-P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na Candy filmowe do mnie. :-)
śliczna qrka:))))))
OdpowiedzUsuńNIedługo wróci... rozumiem ,że teraz szczególnie potrzebujesz Jego wsparcia, ale widzę tez ,że potrafisz zorganizować sobie bardzo aktywnie czas ! bardzo piękne dodatki dodałas do kuchni, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńten mlynek Ci ukradnę, nawet nie zauważysz :) hihi
OdpowiedzUsuńkurka super. lubię grochy.. :)
Ja już od pewnego czasu, kiedy zobaczę coś w sklepie to zastanawiam się ,czy mogłabym to sama zrobić.Tym bardziej podoba się mi Twoja kurka,że zrobiona a nie kupiona, a że razem to już wogóle super. Może następnym razem zrobicie dla kurki kogucika, bo ona też teraz sama ;-).Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńPopatrz na śliczną kurkę i uśmiechnij się do wspomnień wspólnego jej robienia - czas szybciej zleci :) ewa
OdpowiedzUsuńMasz śliczne czerwone dodatki w kuchni. Zajrzyj do mnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń