sobota, 22 listopada 2014

O hafcie inaczej


Dziś nie będzie o rękodziele. Przynajmniej nie o moim. A w sumie to o samym dziele, bez „ręko-”. Wczoraj miałam bowiem przyjemność uczestniczyć w cyklicznej imprezie organizowanej w naszym mieście – Kaliszobraniu. Na szczęście zgodziła się ze mną pójść moja koleżanka z pracy, Ola, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Ona jest bowiem weteranką takich spotkań, a ja, no cóż, jestem totalnym żółtodziobem…
 Tematyka imprezy bardzo mnie zainteresowała z powodów, o których kiedyś Wam może opowiem (póki co - TOP SECRET). Program przewidywał odwiedziny w Kaliskiej Fabryce Firanek i Koronek Haft. Jest to jedna z największych firm w Europie specjalizująca się w wyrobach hafciarskich i dziewiarskich. Nie będę Wam opowiadać o historii firmy, choć ta jest bardzo bogata i sięga wiele dziesięcioleci wstecz. Chciałam za to pokazać kilka zdjęć. Nie są one zachwycające, bo robiłam je telefonem, ale urok swój mają, jak całe tamto fantastyczne miejsce. Zapraszam na subiektywną wycieczkę.












Poza tym, czy wiedzieliście, że jedna, około 300-metrowa bela firany tkana jest w ciągu około 24 godzin? Niczym pająk, maszyna splata ze sobą ponad 5100 nitek z niebywałą wręcz prędkością i precyzją. Byłam oczarowana! Mam nadzieję, że i Was zaciekawiłam, choć troszeczkę.


3 komentarze:

  1. wow! toś mnie zaciekawiła na maxa Kochana! Teraz zupełnie inaczej będę patrzyła na te moje firanoczki. Hmmmm....szkoda, że mam tak daleko, bo z chęcią bym się wybrała na taką wycieczkę :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. szok! szok! szok! porównanie do pajaka bardzo trafione! niezwykłe miejsce, też z pewnością bym je odwiedziła gdybym miała okazję. bardzo jestem ciekawa czy któryś z wyrobów fabryki wisi w Twoim okienku?

    OdpowiedzUsuń
  3. chciałabym kiedyś też odwiedzić tak fascynujące miejsce

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)