Źródło: ww.rebis.com.pl |
Obiecałam Wam niedawno napisać kilka słów o książce, która wpadła mi w ręce. Szukałam czegoś mocnego, jakiegoś thrillera z wątkiem archeologicznym. Uwielbiam odwołania do historii i wszelkie zagadki dotyczące dziejów człowieka. Tak trafiłam na „Sekret Genesis” Toma Knoxa. Zaczyna się interesująco – dziennikarz wojenny w ramach odstresowania po przeżytym zamachu bombowym dostaje zadanie – napisać relację z wykopalisk w Turcji. Wykopalisk nie byle jakich, bo rewolucjonizujących wiele dotychczasowych tez odnośnie rozwoju ludzkości. Mowa o stanowisku w Gobekli Tepe, gdzie od 1994 trwają prace przy odkrywaniu kompleksu sakralnego sprzed 12 tysięcy lat. Wielkie megalityczne konstrukcje powstały na długo przed osławionym Stonehage, czy piramidami, a mimo to próżno szukać informacji o nich w podręcznikach akademickich. Przynajmniej w tych, którymi dysponuję, a studia kończyłam wcale nie tak dawno temu. Tajemniczość miejsca potęgują etniczne konflikty kurdyjsko-tureckie w czasach obecnych oraz fakt, że świątynię niespodziewanie zasypano po kilku stuleciach funkcjonowania. Czytając książkę dochodzimy do wniosku, że ktoś absolutnie nie chce dopuścić do uwolnienia sekretów pogrzebanych w świątynnych dzbanach. Niespodziewanie ginie szef wykopalisk, a zapalony dziennikarz i seksowna pani antropolog ruszają tropem morderców.
Tymczasem w Wielkiej Brytanii męczony traumatyczną przeszłością detektyw ze Scotland Yardu ściga gang sadystycznych morderców, którzy w pogoni za zaginionym artefaktem popełniają zbrodnie wzorując się na starożytnych ofiarach składanych z ludzi. Mamy tu szeroki przekrój geograficzno-historyczny. Sadystyczny również. Od wycięcia języka i tajemnych znaków na ciele, poprzez niezwykle brutalnego krwawego orła i gotowane wnętrzności, aż do wyrywania dziecku bijącego jeszcze serca. Szczerze przyznaję, że czytałam wiele, mało rzeczy mnie rusza, przynajmniej na papierze (choć osławionego „Sukkuba” nie czytałam i czytać nie zamierzam). Tym razem jednak było mi chwilami naprawdę niedobrze i czułam skręcający się żołądek. Może dlatego, że opisy są naprawdę przejmujące, może dlatego, że w ostatecznych rozrachunku stawką staje się życie dziecka. A może po prostu dlatego, że tortury przywoływane w powieści mają analogie w historii. Źródła potwierdzają te barbarzyństwa, które popełniano w akcie zemsty, przebłagania bogów, czy wreszcie pewnie i dla zaspokojenia chorych żądz.
Reasumując stwierdzam jednak, że warto sięgnąć po tą lekturę. Głównie ze względu na ogromny warsztat autora i jego dociekliwość. Mimo, że rozwiązanie tytułowego sekretu faktycznie zachwiałoby podwalinami trzech wielkich religii, jest dużo bardziej prawdopodobne, niż rewelacje zawarte w „Kodzie da Vinci”. Ciekawi mnie, czy to prawdopodobieństwo wynikać może z faktu, że zagadka dotyczy czasów, o których tak naprawdę wiemy bardzo niewiele. Początki dziejów naszej kultury, wierzeń, czy wręcz gatunku homo sapiens kryją mroki historii, które z dużą dozą pewności nigdy nie zostaną rozwiane. Tom Knox serwuje nam świetne rozwiązanie, nie do końca niemożliwe, choć podobno wielu badaczy bardzo szybko obalało jego teorie. Jak jednak udowodnić, że coś nie miało miejsca, skoro nie wiemy z całą pewnością, co miało?
Jestem daleko idącym sceptykiem, jeśli chodzi o historię. Nie lubię podejścia popularno-naukowego do tej dziedziny, ale fikcja literacka rządzi się swoimi prawami. Kiedy jest to fikcja takiego rodzaju, jak „Sekret Genesis” nie pozostaje mi nic innego, jak tylko książkę polecić. A jeśli nie samą książkę, to chociażby kilka artykułów, które wyskoczą po wyguglowaniu „Gobekli Tepe”. Warto!
Tymczasem w Wielkiej Brytanii męczony traumatyczną przeszłością detektyw ze Scotland Yardu ściga gang sadystycznych morderców, którzy w pogoni za zaginionym artefaktem popełniają zbrodnie wzorując się na starożytnych ofiarach składanych z ludzi. Mamy tu szeroki przekrój geograficzno-historyczny. Sadystyczny również. Od wycięcia języka i tajemnych znaków na ciele, poprzez niezwykle brutalnego krwawego orła i gotowane wnętrzności, aż do wyrywania dziecku bijącego jeszcze serca. Szczerze przyznaję, że czytałam wiele, mało rzeczy mnie rusza, przynajmniej na papierze (choć osławionego „Sukkuba” nie czytałam i czytać nie zamierzam). Tym razem jednak było mi chwilami naprawdę niedobrze i czułam skręcający się żołądek. Może dlatego, że opisy są naprawdę przejmujące, może dlatego, że w ostatecznych rozrachunku stawką staje się życie dziecka. A może po prostu dlatego, że tortury przywoływane w powieści mają analogie w historii. Źródła potwierdzają te barbarzyństwa, które popełniano w akcie zemsty, przebłagania bogów, czy wreszcie pewnie i dla zaspokojenia chorych żądz.
Reasumując stwierdzam jednak, że warto sięgnąć po tą lekturę. Głównie ze względu na ogromny warsztat autora i jego dociekliwość. Mimo, że rozwiązanie tytułowego sekretu faktycznie zachwiałoby podwalinami trzech wielkich religii, jest dużo bardziej prawdopodobne, niż rewelacje zawarte w „Kodzie da Vinci”. Ciekawi mnie, czy to prawdopodobieństwo wynikać może z faktu, że zagadka dotyczy czasów, o których tak naprawdę wiemy bardzo niewiele. Początki dziejów naszej kultury, wierzeń, czy wręcz gatunku homo sapiens kryją mroki historii, które z dużą dozą pewności nigdy nie zostaną rozwiane. Tom Knox serwuje nam świetne rozwiązanie, nie do końca niemożliwe, choć podobno wielu badaczy bardzo szybko obalało jego teorie. Jak jednak udowodnić, że coś nie miało miejsca, skoro nie wiemy z całą pewnością, co miało?
Jestem daleko idącym sceptykiem, jeśli chodzi o historię. Nie lubię podejścia popularno-naukowego do tej dziedziny, ale fikcja literacka rządzi się swoimi prawami. Kiedy jest to fikcja takiego rodzaju, jak „Sekret Genesis” nie pozostaje mi nic innego, jak tylko książkę polecić. A jeśli nie samą książkę, to chociażby kilka artykułów, które wyskoczą po wyguglowaniu „Gobekli Tepe”. Warto!
Ciekawy opis ksiazki i z mila checia bym ja przeczytala, tylko kiedy ja na nia znajde czas ..... ;) K.
OdpowiedzUsuńksiazka zapowiada sie świetnie ... ja mam 5 do przeczytania przez lato mam andzieję ze mi sie to uda pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńŁo Boże, Ewelinka, a spać mogłaś po tym :-)?
OdpowiedzUsuńHorror pierwszej ligi
Moja koleżanka policjantka, mówi, że ją takie rzeczy odstresowują. Może ...
Pozdrówka ciepłe!