wtorek, 28 kwietnia 2015

Home, sweet home!

Czasami, jak którejś, czy któregoś z Was nie ma zbyt długo w naszym blogowym świecie zastanawiam się, czy przypadkiem coś złego się nie stało, czy wszystko ok. Taka sytuacja zdarzyła się ostatnio mnie samej. Ci, którzy śledzą mój profil na fb wiedzą, co się stało. A dla tych, którzy nie wiedzą, informacja: pozbyłam się dziada! Spoko, ten dziad to jedynie wyrostek robaczkowy. Złapał, dawał mało charakterystyczne objawy, więc na stół trafiłam dopiero po trzech dniach bólu. Szczęśliwie w szpitalu spotkałam wspaniałych ludzi, zarówno lekarzy, jak i pielęgniarki. Kiedy opowiadałam Cioci o jakości opieki, to spytała, czy ja czasami nie leżę w Leśnej Górze. Ale prawda jest taka, że miałam ten zaszczyt - i piszę tu bez zbędnej przesady - oglądać heroiczną pracę fantastycznego zespołu. W tv mówi się o lekarskich błędach, o pomyłkach lub spektakularnych przypadkach wyzdrowienia. Tymczasem na co dzień w szpitalach trwa walka o zwykłego Kowalskiego. Zawsze mnie zastanawiało w takich przypadkach, dlaczego kiedy ktoś umiera, to błąd człowieka, a jak ktoś zostaje uratowany, to cud Boży... Nieważne. 
Ja miałam dodatkowo to szczęście, że trafiłam też na świetną sąsiadkę. Pani z łóżka obok, inteligentna, i oczytana, była znakomitym rozmówcą, a często po prostu słuchaczem. Z zapałem opowiadałam jej o naszym wirtualnym grajdołku i o pasji, jaką jest rękodzieło. Kiedy nasze życie zostaje zdominowane przez dzieci, stają się one także głównym tematem rozmów. Z Panią Elą mogłam porozmawiać za to o polityce, religii, czy innych problemach. To było dla mnie na prawdę pouczających  5 dni. Dobrze tak czasem zostać wyrwanym z rzeczywistości, zatrzymać się nad prozaicznymi rzeczami. Po kilku dniach głodówki kleik i suchary stają się najwykwintniejszym posiłkiem, możliwość samodzielnego umycia się - nieziemskim komfortem, a możliwość przytulenia dziecka po prawie tygodniowej rozłące jest po prostu bezcenna! 


Ale na dziś dość filozofii! Oczywiście nie zabiorę się od razu do pracy, ale spokojnie, mam całkiem sporo zaległości - urodzinowe prezenty, pokój Łucji i wiele innych drobiazgów. Czeka mnie też wiele wizyt na Waszych blogach, choć może to już jutro. 
Cieszę się, że już jestem z Wami! 

10 komentarzy:

  1. super że wróciłaś! no i wracaj teraz do pełnej formy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie Myszy w okolicy życzą Ci zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam na FB, ale cieszę się że już masz to za sobą.
    Pozdrawiam i odpoczywaj

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałaś dużo szczęścia z tym szpitalem:) uwierz miałam tę nieprzyjemność wielokrotnego pobytu w różnych szpitalach i niewiele dobrego mogę o nich powiedzieć. Na przykład jako 21 letnia dziewczyna miałam poważną operację i rzeczywiście lekarz dobrze się spisał. Dzięki niemu żyję a i blizna mało widoczna tak się postarał. Ale co z tego jak wkrótce po operacji, gdy jeszcze nawet nie mogłam się z łóżka podnieść, przyszedł zachwalać swoje szycie, pytał czy mi się podoba po czym zapytał kiedy ktoś przyjdzie mu podziękować. To było moje pierwsze zderzenie z rzeczywistością medyczną. A później przez wiele lat uzbierało się o wiele więcej przykrych doświadczeń. Dlatego rozumiem tych ludzi, którzy mówią tak jak napisałaś. Choć wyjątki się zdarzają ale jak mówię cieszmy się, że tak dobrze trafiłaś i już jesteś w domku:)) dużo zdrówka życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie, że juz jestes w domu. I cieszę się, że udało Ci sie trafic nie tylko na wspanałe kompanki do rozmowy ale również na profesjonalny szpital z ludzką załogą. Jak pisze Anita wyżej ja również mam inne doświadczenia, nie tylko swoje ale tez moich rodziców. Nikomu nie polecam kilku godzin czekania na twardej ławce na wiadomość jakie sa wyniki krwi i czy sie dostanie chemię. Dla mnie, dla zdrowego człowieka te 3 czy 4 a czasem nawet 4,5 godziny były męczarnią, nie mówiąc o chorym i to jest tylko jeden przykład z wielu niestety. Tym bardziej sie cieszę, że w Kaliszu jest taka Leśna Góra bo to daje wiarę, że jednak może się zdarzyć przyjazny szpital!
    Powrót na pewno był wzruszający a Twoje i Łucji szczęście nie do opisania!!!
    Teraz oczywiście z niecierpliwością będziemy czekać na kolejnego posta. Jeśli to będzie pokój Łucji to na pewno czytając komentarze usmiech nie będzie schodzil Ci z twarzy, super wszystko obmysliłaś.

    Kończę bo łóżko wzywa, zdrowiej nam szybciutko, pa

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze, że już po wszystkim- zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. no to wracaj do formy.....dużo zdrowia zyczę...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)