Miało być wczoraj, na szybko, w
przelocie wręcz między kuchnią i... kuchnią. Pichciłam i sprzątałam od samego
rana, bo mój Michał miał 30 urodziny i szykowała się dwudniowa impreza. Niestety
nie zdążyłam i dziś jest na spokojnie. Jeszcze, bo niedługo muszę zacząć przygotowywać
drugą część imprezy. Właśnie z okazji przyjęcia post będzie dziś kulinarny.
Przepisy znalazłam buszując w Internecie. Pierwszy jest na zapiekankę (znaleziony dość dawno temu na Interii).
Potrzebne są: makaron, jaki kto
lubi, brokuł, pomidory, mleko, dwa żółtka, żółty ser i przyprawy (w tym dużo
czosnku). Makaron i brokuł gotujemy, pomidora parzymy i obieramy ze skórki.
Wszystko buch! do naczynia
żaroodpornego, mieszu-mieszu, zalewamy mlekiem rozrobionym z żółtkami i
przyprawami i posypujemy startym serem. Zapiekamy jakieś 20-30 min. Gotowe!
Następną potrawę przygotowałam w oparciu o przepis, jaki znalazłam na portalu
zszywka.pl. Jeśli jeszcze tam nie byłyście, to zajrzyjcie koniecznie. Ja aż
musiałam sobie w zeszyciku pozapisywać, tyle tam inspiracji!
Ale wracając do przepisu, to
potrzebne będą: chlebek (nie za duży), masełko czosnkowe (to mój dodatek),
pomidor, szczypiorek, kabanos (to też mój wymysł) i żółty ser. Chlebek kroimy w
kostkę, ale nie do końca, żeby wszystko sie trzymało razem. Powstałe... hm...
"szczeliny" smarujemy masełkiem czosnkowym, upychamy w nich pomidory
i kabanosa, posypujemy szczypiorkiem i żółtym serem. Zapiekamy. Rewelacyjny
pomysł na kolację!
A tymczasem dziś w menu schab ze
śliwką, karkówka w marynacie z coca-coli, sałatki, zapiekanka z serem feta,
deski serów i wędlin... Dobrze, że większość czeka w lodówce od wczoraj :D
Tymczasem pochwalę się Wam dekoracją stołu:
A jako, że menu takie obfite, to na deser
zaserwuję Wam moją ostatnią, niegrzeczną koszulkę.
Powstała w podobny sposób, jak ta
tutaj. Tym razem pocięte paseczki zaplotłam, a napis z przodu, no same
widzicie... Taki sam miała na t-shircie Lisabeth Salander w Dziewczynie z
tatuażem. Co prawda nie wiem, czy wyjdę gdziekolwiek w tym ciuszku (ha,
pewnie na spacer z Luckiem :D), ale bardzo, bardzo chciałam taką właśnie koszulkę
mieć.
Dobra, uciekam już poratować się kolejną kawą, a potem na spacer z Łucją
łapać promienie słońca. Trzymajcie się cieplutko! Do zobaczenia wkrótce!
koszulkę proponuję na gorsze dni w pracy ;)
OdpowiedzUsuńFajna koszulka, a nosić ją możesz gdzie tylko chcesz :)
OdpowiedzUsuńAleż zapachniało smakołykami :)
OdpowiedzUsuńNo no no uczta jak się patrzy :-)
OdpowiedzUsuńA wariacji na zapiekanki makaronowe jest chyba z milion, warto za każdym razem dodawać coś nowego :-)
Zgłodniałam - muszę pozaglądać na te stronki :)
OdpowiedzUsuńKoszulka bardzo fajna - na pewno znajdzie się jakaś okazja żeby ją założyć :)
pracowita z Ciebie pszczółka , Wszystkiego dobrego dla 30-latka zmiana kodu 3 z przodu ;)))
OdpowiedzUsuńa koszulka fajniasta !
Sto lat dla męża ! Teraz to juz ma z górki :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla męża:) Fajowa koszulka!
OdpowiedzUsuńbzi
Od samego patrzenia ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuństo lat :)))
OdpowiedzUsuńpyszność ci wyszła ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńgłodna się zrobiłam :D
OdpowiedzUsuńNiekiedy chciałoby się taką koszulkę mieć... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtakie koszulki noszą tylko niegrzeczne mamy!!! jak Łucja dorośnie i się dowie to nie wiem co będzie...
OdpowiedzUsuńzapiekanka tak pysznie wygląda, że zrobiłam się już mega głodna!
stół po mistrzowsku zrobiony jak w super restauracji!!!