niedziela, 27 października 2013

Między imprezą i... imprezą :)


Miało być wczoraj, na szybko, w przelocie wręcz między kuchnią i... kuchnią. Pichciłam i sprzątałam od samego rana, bo mój Michał miał 30 urodziny i szykowała się dwudniowa impreza. Niestety nie zdążyłam i dziś jest na spokojnie. Jeszcze, bo niedługo muszę zacząć przygotowywać drugą część imprezy. Właśnie z okazji przyjęcia post będzie dziś kulinarny. Przepisy znalazłam buszując w Internecie. Pierwszy jest na zapiekankę (znaleziony dość dawno temu na Interii).


Potrzebne są: makaron, jaki kto lubi, brokuł, pomidory, mleko, dwa żółtka, żółty ser i przyprawy (w tym dużo czosnku). Makaron i brokuł gotujemy, pomidora parzymy i obieramy ze skórki. Wszystko buch! do naczynia  żaroodpornego, mieszu-mieszu, zalewamy mlekiem rozrobionym z żółtkami i przyprawami i posypujemy startym serem. Zapiekamy jakieś 20-30 min. Gotowe!

Następną potrawę przygotowałam w oparciu o przepis, jaki znalazłam na portalu zszywka.pl. Jeśli jeszcze tam nie byłyście, to zajrzyjcie koniecznie. Ja aż musiałam sobie w zeszyciku pozapisywać, tyle tam inspiracji! 




Ale wracając do przepisu, to potrzebne będą: chlebek (nie za duży), masełko czosnkowe (to mój dodatek), pomidor, szczypiorek, kabanos (to też mój wymysł) i żółty ser. Chlebek kroimy w kostkę, ale nie do końca, żeby wszystko sie trzymało razem. Powstałe... hm... "szczeliny" smarujemy masełkiem czosnkowym, upychamy w nich pomidory i kabanosa, posypujemy szczypiorkiem i żółtym serem. Zapiekamy. Rewelacyjny pomysł na kolację!

A tymczasem dziś w menu schab ze śliwką, karkówka w marynacie z coca-coli, sałatki, zapiekanka z serem feta, deski serów i wędlin... Dobrze, że większość czeka w lodówce od wczoraj :D Tymczasem pochwalę się Wam dekoracją stołu:




 A jako, że menu takie obfite, to na deser zaserwuję Wam moją ostatnią, niegrzeczną koszulkę.


Powstała w podobny sposób, jak ta tutaj. Tym razem pocięte paseczki zaplotłam, a napis z przodu, no same widzicie... Taki sam miała na t-shircie Lisabeth Salander w Dziewczynie z tatuażem. Co prawda nie wiem, czy wyjdę gdziekolwiek w tym ciuszku (ha, pewnie na spacer z Luckiem :D), ale bardzo, bardzo chciałam taką właśnie koszulkę mieć.
Dobra, uciekam już poratować się kolejną kawą, a potem na spacer z Łucją łapać promienie słońca. Trzymajcie się cieplutko! Do zobaczenia wkrótce!

14 komentarzy:

  1. koszulkę proponuję na gorsze dni w pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna koszulka, a nosić ją możesz gdzie tylko chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ zapachniało smakołykami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no uczta jak się patrzy :-)
    A wariacji na zapiekanki makaronowe jest chyba z milion, warto za każdym razem dodawać coś nowego :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgłodniałam - muszę pozaglądać na te stronki :)
    Koszulka bardzo fajna - na pewno znajdzie się jakaś okazja żeby ją założyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. pracowita z Ciebie pszczółka , Wszystkiego dobrego dla 30-latka zmiana kodu 3 z przodu ;)))
    a koszulka fajniasta !

    OdpowiedzUsuń
  7. Sto lat dla męża ! Teraz to juz ma z górki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsze życzenia dla męża:) Fajowa koszulka!
    bzi

    OdpowiedzUsuń
  9. pyszność ci wyszła ... pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  10. Niekiedy chciałoby się taką koszulkę mieć... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. takie koszulki noszą tylko niegrzeczne mamy!!! jak Łucja dorośnie i się dowie to nie wiem co będzie...

    zapiekanka tak pysznie wygląda, że zrobiłam się już mega głodna!

    stół po mistrzowsku zrobiony jak w super restauracji!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)