Może to nie lunchbox Lewandowskiej, ale zawsze. Wraz z wypisem ze szpitala dostałam kilka porad dotyczących diety. Podobno jedzenie ma być ładnie podane, by walorami estetycznymi pobudzało apetyt. A jako, że dziś wstałam z mocnym postanowieniem, by wreszcie Was odwiedzić, musiałam się przygotować. Mam nadzieję, że starczy mi energii :)
Znowu odwlekam wpis dotyczący pokoju Łucji. Zdjęcia nie zrobione, bo wczoraj nie było weny, a dziś nie ma światła... Może później... Siedzę, leżę, czytam, oglądam seriale (nowy sezon Gry o tron i genialny House of cards). Myślałam, że jest już całkiem dobrze, aż tu nagle wczoraj zerwałam się do spadającej z sofy Łucji i mało nie padłam obok. Jakby mi się wszystko w środku porozrywało... Ból uczy pokory.
No w każdym razie dziś już jestem, świeżutka jak skowronek i ruszam w rajd po blogowych bezdrożach!
Święte słowa: "ból uczy pokory" muszę zapamiętać, bo jestem z tych zawziętych, czyli jak boli to udowodnię że nie boli.
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie!
Pozdrawiam
Fajnie, że już do nas wracasz :) Ale nie zwlekaj zbyt długo z pokojem Łucji, to małe królestwo zasługuje na wspaniały pokaz!!!
OdpowiedzUsuńI może troszkę uważaj w skokach do sofy...
Co do śniadania do chyba Ci mocno zasuszyli żołądek w szpitalu jeśli miałabyś po takim skromniutki aczkolwiek pięknie podanym śniadaniu wytrzymać do obiadu.
Buziole
Dużo zdrowia, kochana. Spokoju i dystansu. Daj sobie czas i nie skacz. Choć do dziecka, to jesteś usprawiedliwiona. Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńJa także przyłączam się do życzeń zdrowia:) Wszystkiego dobrego:)))
OdpowiedzUsuńZdrówka!
OdpowiedzUsuńOch, Myszy życzą zdrowia!
OdpowiedzUsuńzdrówka życzę-dbaj o siebie:))))
OdpowiedzUsuń