Które to już Peppy w moim dorobku? Już nie pamiętam. W każdym razie te uszyłam już jakiś czas temu, a do ostatniej zabierałam się z tak ogromnym ociąganiem, że miałam obawy, czy aby na pewno nowa właścicielka będzie jeszcze zainteresowana. Jakoś tak nie przepadam za tym, żeby robić ileś tam egzemplarzy tej samej rzeczy. Ale to w końcu Peppa! No i dla Dzieciaczków! No to jak ja miałam odmówić?! Nie mogłam po prostu! Powstały zatem kolejne klony, choć jak tak patrzę na zdjęcia, to w sumie każda jest inna. I każda koślawa. Na szczęście dla dzieci świnka to świnka, nie ważne, że ma trochę krzywy ryjek.
A jak są Peppy, to muszą być i anegdotki. Jedna kiedyś w pojedynku z psem straciła rękę i oczy, druga jeździła z nowym właścicielem jego maleńkim kładem, jeszcze inna do tej pory śpi z właścicielką. Kolejna pojechała ze swoją Panią na wakacje, podobno spacerowała z nią nad morzem. A w lodziarni mała dziewczynka weszła do kolejki przed mamę i powiedziała do sprzedawczyni: "Poproszę dwa lody malinowe. Jeden dla mnie, drugi dla Peppy!" Dziarska trzylatka! Po raz kolejny muszę to napisać: takie historie dają mi siłę, by szyć dalej! Bo w końcu nie ma nic cenniejszego niż dziecięcy uśmiech!
Szyj dalej!!!! Szkoda, że moja córcia już wyrosła z Peppy, bardzo by się jej podobała! Jest kapitalna, dzieci się uśmiechają patrząc na nią, ale dorośli też! Bynajmniej ja;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlunia jest zachwycona Peppą!
OdpowiedzUsuńciągle ją gdzieś ze sobą nosi a w nocy potrafi się z krzykiem i płaczem obudzić ''dzie Peppa?!''
Fantastyczna w tej czerwieni :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcudna
OdpowiedzUsuńPiekna :))) Szycie jednego i tego samego nie jest za przyjemne ,ale i cieszy pozniej radosc dzieci :))) Cuudna Ci Ona wyszla :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń