Witajcie w Nowym Roku!
Mam nadzieję, że zaczął się dla Was lepiej, niż dla mnie... Niby wszystko dobrze, ale jakoś tak nie do końca. A wszystko przez to, że jakby nie do końca mi się chce. Ale jak mi się zachce, to na pewno się o tym dowiecie, bo będę częściej zaglądać na bloga. Swojego i Wasze. Ale dość już tych usprawiedliwień! Żeby nie było, że tak do końca leń mnie dopadł pokażę Wam kilka moich ostatnich tworów.
Na pierwszy ogień idzie druga tura choinek, które uszyłam:
A teraz coś, z czego jestem bardzo, bardzo dumna. Uszyłam sobie sukienkę! Ale od początku - pierwszy raz od wielu lat postanowiliśmy iść na bal sylwestrowy. Sukienek u mnie w szafie dostatek. Nie przewidziałam jednak, że gdzieś w najczarniejszych zakamarkach zalęgną się... kalorie. Te podstępne, małe, szkaradne złośnice pozwężały mi wszystkie kreacje! No i w czym ja miałam iść?! Akurat kupiłam sobie materiał na sukienkę. Zobaczyłam podobną u koleżanki, a że krój był bardzo prosty, postanowiłam sobie uszyć podobną. Nie sądziłam, że nada się ona na Sylwestra, ale cóż. Trzeba brać, co życie daje. A że sukienka z delikatnej wełny w kolorze karmelu nawet mi się udała, to postanowiłam, że pójdę w niej. Przynajmniej miałam pewność, że drugiej takiej nikt miał nie będzie.
Na koniec prezenty świąteczne! Eh, jak ja uwielbiam prezenty! Ale kto nie lubi?
Od mojego dobrego Anioła, Ilony, dostałam całe mnóstwo najróżniejszych piękności - od zestawu do kąpieli, poprzez pudełeczka, tabliczki, plecione serduszka, aż do guzików i koralików. Byłam onieśmielona tymi prezentami. Do dzisiaj jestem. Ilonka, dziękuję Ci z całego serca!
Kolejna paczka dotarła do mnie od Ani. Ona jedna z blogosfery wie, co w moim małym M ostatnio się dzieje, więc prezent od niej był podyktowany już zmianami w naszej kuchni. Ale o tym to dopiero będę pisać, więc nie wyprzedzam faktów. Aniu! Ja już nie mam wątpliwości, że nasza zbieżna data urodzenia czyni nasze serca tak podobnymi! Dziękuję Ci za podarki!
Nie będę Wam ściemniać, że z nowym rokiem będę pojawiać się tu częściej. Jak chyba każdą z nas, która zaczynała w podobnym czasie, czyli jakieś 5 lat temu, dopadł mnie trochę kryzys blogowy. Że po co... Że może to już nie ma sensu... Na pewno blogowania nie zarzucę, ale póki co czekam po prostu, aż mi minie. Bluszczem oplątane to kawał mojego życia i wspaniałe przyjaźnie, więc nie zamierzam rezygnować! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Wam życzę!
1. Choinki świetne ale moja jest przenajpiękniejsza!!! To jedna z moich fajniejszych ozdób świątecznych. Kazdy kto ją widział, zawsze podziwiał.
OdpowiedzUsuń2. Sukienka jest świetna, masz talent. Już nie mogę się doczekać kolejnych kreacji.
3. Ta sama data urodzenia wciąż daje o sobie znać, zapomniałam Ci ostatnio napisać, że ja też wystąpilam w czerwonych szpilkach.
4. Prezenty... nie dziwię się, że jesteś tak obdarowywania, sama zawsze też robisz prezenty prosto z serca.
5. Mnie też dopadł kryzys blogowy, pojawia się co jakiś czas chyba u każdego ale tak jak Ty nie wyobrażam sobie, żeby zniknąć z blogosfery
6. KONIECZNIE załóż konto na Instagramie, robisz zdjęcie komórką i od razu wrzucasz, przy tym ile zajęć a przy okazji prac to jest to wyjście doskonale. Czekam tam Ciebie 😉
Witam w klubie pięciolatków, podobne dylematy przeżywałam przez poprzedni rok.W sukience wyglądasz świetnie , krój kapitalny także na moje przypadłości związane chyba już z epidemią złośliwych stworków. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo ciepło, czekam na następny wpis
Witaj Kochana. Te noworoczne dylematy już przeżyłam u kilku znajomych blogerek, w tym mnie samej. To przejdzie, zobaczysz. Jak pojawi się słoneczko:-) Za radą Ani idę i ja, załóż konto na IG, ja już tam jestem :-)Cudna sukienka, założ pracownię :-)A choineczkę mam i ja i za każdym razem jak na nią patrzę, to się uśmiecham.
OdpowiedzUsuńPiękna sukienka, a Twój Aniolek przepiękny prezent Ci sprawił :-)
OdpowiedzUsuńTe choinki są czaderskie - urocze i takie z "jajem"! Sukienka wyszła naprawdę pięknie! Jestem nią oczarowana. I miło, że otrzymałaś prezenty od dziewczyn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZabawne są te choineczki. Nie widzieliśmy ich w takim wydaniu. Mają oryginalny kształt.
OdpowiedzUsuńSukiena wyszła super !
OdpowiedzUsuńŚliczne prezenty dostałaś a Twoje choinki są cudowne :) O sukience już wolę nie wspominać - bomba... Sama bym taką chciała. Życzę Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku i powrotu do chcenia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUrocze fikuśne choinki. Sukienka wyszła rewelacyjnie. Pewnie niejedna pani na balu pytała się gdzie ją kupiłaś.
OdpowiedzUsuńKryzys blogowy?Mnie dopada latem,kiedy wolę być na powietrzu,a nie pzred kompem:)Poza tym wyzwania ,w których biorę udział "Zmuszają"mnie do publikowania postów.Tak naprawdę to ja siebie zmuszam:))))
OdpowiedzUsuńPrezenciory wspaniałe,musiałaś być baaardzo grzeczna.
Fason sukienki świetny,mnie ostatnio też przydałby się fason maskujący:)))
Łał, jak świetna sukienka!!! I choinki piękne:))) I nie znikaj....Buziaczki:)
OdpowiedzUsuń